Grzegorz Miecugow zmarł pod koniec sierpnia po długiej chorobie. Dziennikarz od 2011 r. cierpiał na raka płuc, jednak to nie nowotwór miał być bezpośrednią przyczyną jego śmierci. Jego wieloletni współpracownik i kolega, Tomasz Sianecki, twierdzi, że dziennikarz zmarł z powodu sepsy.
W rozmowie z "Newsweekiem" wspomina, że Miecugow dzień przed śmiercią zadzwonił do Krzysztofa Daukszewicza, żeby dogadać kwestie dyżurów w „Szkle”.
Krzysiek był przerażony, bo bardzo źle brzmiał. Ubłagał go, żeby poszedł na ostry dyżur. Poszedł, ale zmarł kilka godzin po skierowaniu na oddział. Prawdopodobnie na sepsę – mówi Sianecki.
Grzegorz Miecugow miał 61 lat. W 2011 roku zdiagnozowano u niego raka płuc, w następstwie czego zmienił tryb życia i z dnia na dzień rzucił palenie. Wydawało się, że wygrał z nowotworem, ale kilka miesięcy temu poinformował, że lekarze zdiagnozowali nawrót choroby.
AW