12 lipca 2025 roku przypada okrągła, 20. rocznica rozpoczęcia zdjęć do jednego z najważniejszych seriali w historii polskiej telewizji - "Rancza" Produkcja, której akcja toczy się w fikcyjnej wsi Wilkowyje, z miejsca zdobyła serca widzów i na stałe wpisała się w polską popkulturę. Z okazji jubileuszu reżyser serialu Wojciech Adamczyk podzielił się nieznanym dotąd faktem. Okazało się, że jeden z odcinków produkcji nie został nigdy wyemitowany ze względu na... wybory prezydenckie w Polsce.
Reżyser "Rancza" Wojciech Adamczyk w rozmowie z Plejadą ujawnił, że emisja jednego z odcinków, który opowiadał o wyborach wójta w Wilkowyjach, została wstrzymana. Powodem był zbieżny termin emisji z realnymi wyborami prezydenckimi w Polsce, w których rywalizowali ze sobą Bronisław Komorowski i Andrzej Duda. W odcinku pojawiał się znany z serialu Fabian Duda - postać zupełnie fikcyjna i niemająca związku z żadnym z kandydatów. Mimo to zdecydowano się nie emitować materiału, by uniknąć jakichkolwiek kontrowersji. - Zatrzymano nam emisję jednego odcinka serialu związanego z wyborami wójta, dlatego, że w Polsce też były wybory - zdradził Adamczyk.
W dalszej części rozmowy Wojciech Adamczyk nie krył swojego rozczarowania decyzją stacji. Podkreślił, że dla niego i reszty zespołu tworzącego "Ranczo" zawsze było istotne, by nie angażować się w bieżące spory polityczne. - My cały czas uciekaliśmy od tego, żeby nas łączyć z jakąkolwiek partią, ponieważ nie chcieliśmy być ani tubą propagandową, ani krytykiem poczynań. To, co nas interesowało, to krytyka działań niektórych polityków czy mechanizmów politycznych, które są pozbawione sztandaru partyjnego. Właściwie każda partia ma coś takiego, różnego rodzaju grzechy na sumieniu i my staraliśmy się to przedstawić - dodał reżyser "Rancza".
W tym samym wywiadzie reżyser poruszył również temat planowanego, ale niezrealizowanego do tej pory 11. sezonu serialu. Scenariusz napisany przez Andrzeja Grembowicza był gotowy, jednak projekt nie doczekał się realizacji, ponieważ - jak zasugerował Adamczyk - fabuła mogła być zbyt odważna. - W pewnym momencie po raz pierwszy nie było wójta, Czerepacha i księdza, tylko był prezydent, premier i biskup. Przestaliśmy być anonimowi. Zaczęto chyba uważać, że to jest za dużo o prawdziwej polityce. (...) Nie wiem, tak podejrzewam, bo kiedy mieliśmy do czynienia z wójtem i senatorem, to nic nam nie szkodziło. Ale kiedy pojawił się prezydent, premier, to być może nie chciano tego puścić - zdradził Adamczyk Plejadzie.