"Jeden z dziesięciu" to jeden z najpopularniejszych teleturniejów w historii polskiej telewizji. Format po raz pierwszy pojawił się na antenie w 1994 roku i od samego początku jego prowadzącym jest Tadeusz Sznuk, który dzięki programowi stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy TVP. Sznuk ma już za sobą niemal 3,5 tys. odcinków i ani myśli o rezygnacji z prowadzenia ukochanego programu, z którym przez kilkadziesiąt lat bardzo się zżył. W najnowszym wywiadzie wyjawił, jaki ma stosunek do swojej pracy.
Teleturniej "Jeden z dziesięciu" oparty jest na brytyjskim formacie "Fifteen to One". Zasady gry są banalnie proste, w rozgrywce startuje dziesięciu zawodników, a każdy uczestnik jeszcze przed wejściem losuje numer stanowiska. Następnie zaczyna się najbardziej emocjonująca część programu, czyli odpowiadanie na pytania. Te dotyczą różnych dziedzin nauki oraz sztuki i mają zróżnicowane poziomy trudności. Pierwszy odcinek formatu wyemitowano 3 czerwca 1994, więc kilka dni temu minęła już 31. rocznica emisji. W rozmowie z "Faktem" Tadeusz Sznuk wyjawił, że ta okazja nie była w żaden wyjątkowy sposób celebrowania.
Nie było żadnego świętowania, bo my prowadzimy politykę ciszy. Jak będzie się cicho, to dalej się zajedzie
- podkreślił prowadzący. W wywiadzie przyznał, że teleturniej przyniósł mu sporą popularność i jest bardzo lubiany przez ludzi. Zdarza się, że podchodzą do niego na ulicy i okazują swoją sympatię.
Tadeusz Sznuk z teleturniejem "Jeden z dziesięciu" związany jest już od samego początku. Prezenter kończy w tym roku 82 lata, ale jak na razie nie ma w planach rezygnować z prowadzenia formatu. Sznuk pracuje także w radiu, więc nie zwalnia tempa. "Chce mi się pracować. Trochę na zasadzie dorabiania do emerytury. Ta z radia nie jest zbyt wysoka" - podkreślił w rozmowie z "Faktem".