Jubileuszowy sezon "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wystartował pełną parą. W pierwszym odcinku serii mieliśmy okazję poznać wszystkich szczęśliwców, którzy staną na ślubnym kobiercu z nieznajomą osobą. Jedną z nowych uczestniczek jest Agata. Kobieta przez lata mieszkała w Australii. Dlaczego, więc nie zdecydowała się na zgłoszenie do tamtejszej edycji? Wyjawiła prawdę.
38-letnia Agata po latach spędzonych za oceanem zdecydowała się na powrót do Polski. Nic dziwnego, że podczas pierwszych rozmów ekspertki zdecydowały się ją podpytać, dlaczego nie zgłosiła się do australijskiej wersji programu. To, co wyznała uczestniczka, zdziwi niejednego. Okazuje się, że w tym kraju format jest reżyserowany i nastawiony na nieporozumienia małżeńskie. - Oni to na taką skalę robią i trochę w innym formacie, bo te pary się poznają, widzą się raz w tygodniu i z tego jest taki dramat - zaczęła, po czym dodała:
Nie we wszystkich parach oczywiście, ale robią z tego taką, bardzo po amerykańsku, dramę. Drama jest wytworzona, żeby oglądalność była, więc tam to bym się bała
- wyznała Agata. Powrót do Polski nie był dla kobiety łatwą decyzją. Kilkanaście lat spędziła w Australii, gdzie miała dobre i ułożone życie. Do ojczyzny zdecydowała się jednak powrócić ze względu na chorobę ojca. Jakiś czas po śmierci mężczyzny, Agata poczuła, że jest to odpowiedni moment na poszukanie miłości i założenie rodziny. Zdjęcia uczestniczki znajdziecie w naszej galerii w górnej części artykułu.
W pierwszym odcinku kobieta mówiła o sobie w samych superlatywach. Twierdziła, że jest osobą otwartą na nowe wyznawania i zamierza czerpać z życia garściami. Oprócz tego dodała również, że ma za sobą niejedno trudne doświadczenie i twardo stąpa po ziemi. Jej największym marzeniem jest znalezienie partnera, który będzie akceptować jej wybory, a także okaże jej wsparcie w dążeniu do wyznaczonego celu. Myślicie, że uda jej się go odnaleźć w programie? Przypominamy, że premierowe odcinki można oglądać w każdy wtorek o godz. 21.30 na antenie TVN. ZOBACZ TEŻ: "Ślub od pierwszego wejrzenia". Joanna podzieliła ekspertki. Jedna wbiła jej mocną szpilę. Mocne słowa.