"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz". Padł przed Rozenek na kolana. "Myślałam, że ty prosisz o rękę"

Za nami drugi odcinek "Pokonaj mnie, jeśli potrafisz", w którym Małgorzata Rozenek zmierzyła się z byłym siatkarzem, Łukaszem Kadziewiczem. Na planie doszło do zaskakującej sceny.

Pierwszy odcinek nowego programu "Pokonaj mnie, jeśli potrafisz" z Małgorzatą Rozenek został wyemitowany 16 kwietnia. Celebrytka zmierzyła się z pisarzem Łukaszem Orbitowskim, który wyzwał ją do wyścigu w lodowatych wodach Bałtyku. Łatwo nie było, co obserwowaliśmy po reakcjach Rozenek. - Nigdy nie umierałam, ale tak sobie to wyobrażam - mówiła spanikowana celebrytka. Ostatecznie Łukasz Orbitowski wygrał wyścig. A jak Małgorzata Rozenek poradziła sobie w drugim odcinku? 

Zobacz wideo Jędrzejczyk skomentowała współpracę z Rozenek. Broni jej

"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz". Małgorzata Rozenek zmierzyła się z byłym siatkarzem. Padło na wspinaczkę

W drugim odcinku Małgorzata Rozenek poznała swojego rywala, którym był Łukasz Kadziewicz. - Będziemy się wspinać na komin, który ma ponad 250 metrów - zapowiedział wyzwanie były siatkarz. - Jak mówiłam, że nie mam lęku wysokości, to chyba właśnie go mam - powiedziała Rozenek, gdy zobaczyła komin w Szczecinie. Były siatkarz nie ukrywał, że wspinaczka również jest dla niego ciężkim wyzwaniem, ponieważ zmaga się z lękiem wysokości. - Od pierwszego dnia zdjęciowego, od pierwszego podejścia do tego tematu miałem świadomość, że to nie będzie rywalizacja ja vs. Gosia. To będzie rywalizacja ja kontra moje lęki - tłumaczył. 

Mąż Rozenek nie wróżył jej zwycięstwa we wspinaczce. - Radzio we mnie nie wierzy w tym zadaniu. Powiedział wprost, nie ma szans - wyjawiła Małgorzata. Pierwszy trening na ściance wspinaczkowej mógł utwierdzić męża Rozenek w tym przekonaniu. Celebrytka wpadła w panikę, gdy wyjechała na dźwigu do góry. - K***a, to się buja - wołała. - Jezu, nie bujaj tym. Ja nie wejdę - mówiła do instruktora. Jej rywal także odczuwał duży dyskomfort na wysokości. Co było później?

 

"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz". Łukasz Kadziewicz padł na kolana. "Byłbyś kolejny"

Podczas kolejnego treningu Małgorzata Rozenek i Łukasz Kadziewicz zjechali po ścianie 140-metrowego budynku w centrum Warszawy. Celebrytka bardzo się bała, ale ostatecznie, podobnie jak jej rywal, ukończyła zadanie. - Nie powtórzyłabym tego, na pewno nie - mówiła. Później nadszedł czas na integrację. Rozenek opowiedziała o tym, jak przez dziewięć lat uczęszczała do szkoły baletowej. Jej rywal był pod wrażeniem historii celebrytki. - Nie ma w tobie takiej pańci - powiedział Kadziewicz. Następnego dnia zaczęła się rywalizacja. Przeciwnik Rozenek padł przed nią na kolana. - Żeby nie było, że wykorzystuje centymetry, ale przyszedł dzień rywalizacji i w końcu się zmierzymy, moja droga - powiedział. Nieco zaskoczona Rozenek odparła. - Myślałam, że ty prosisz mnie o rękę, to byłbyś kolejny po prostu i tak mówię: nie mogę powiedzieć I do - skwitowała. 

Podczas treningu na skałach Kadziewicz pokonał Rozenek. To był jednak dopiero przedsmak finału. Ostateczna wspinaczka po kominie w Szczecinie okazała się bardzo trudna dla uczestników. Lęk wysokości dawał się we znaki. Małgorzata Rozenek wspięła się na 130 metrów. Jak poszło jej przeciwnikowi? Łukasz Kadziewicz zdecydował się na zakończenie wspinaczki po 40 metrach i tym samym przegrał z celebrytką. 

Kadziewicz i Rozenek
Kadziewicz i Rozenek 'Pokonaj mnie, jeśli potrafisz' / kadr z programu

"Pokonaj mnie, jeśli potrafisz". Radosław Majdan o programie. "Nie ma taryfy ulgowej"

Radosław Majdan w rozmowie z Plotkiem skomentował nowy program swojej żony. - Są to emocje na bazie sprawdzenia własnych możliwości, własnych słabości albo walki z własnymi słabościami i myślę, że fajnym pomysłem jest to, że w każdym odcinku Małgosia ma innego "rywala", z którym się musi zmierzyć. Oglądając ten program, miałem ochotę oglądać go dalej i "zobaczyć, jak to się skończy". Już pierwszy odcinek pokazuje, że [Małgorzata Rozenek - przyp. red.] nie ma taryfy ulgowej - wyjawił. ZOBACZ TEŻ: Rozenek wróciła do zwolnienia z "DDTVN". Emocje wzięły górę. "Pozwoliłam odebrać sobie radość"

Więcej o: