Dalszy ciąg afery w "Nasz nowy dom". Głos zabrał architekt. Mówi o ataku [PLOTEK EXCLUSIVE]

Program "Nasz nowy dom" obecnie nie jest stawiany w dobrym świetle. Widzom nie spodobał się fakt, że na facebookowym profilu programu zamieszczono zdjęcie zaniedbanego kota z prześmiewczym podpisem. Co na to architekt, który był na miejscu podczas nagrywania tego pamiętnego odcinka?

"Poznajcie naszego nowego kierownika. Wymagający łobuz" - mogliśmy przeczytać pod postem z kotem. Wpis już nie istnieje, ale internauci mają screena tego zdjęcia. Po pewnym czasie produkcja zabrała głos na temat kota. "Cierpi na nosówkę i choć jest leczony przez rodzinę, jego rokowania są niestety bardzo złe. Ale cieszymy się, że choć w małym stopniu mogliśmy poprawić jego życie. Dziękujemy, że jesteście czujni i że wam zależy" - poinformowano. Sprawą zajęła się Fundacja Serce dla Zwierząt, która otoczyła opieką chorego kota i przy okazji zarzuciła ekipie "Nasz nowy dom" kłamstwo. Postanowiliśmy poprosić osobę z ekipy programu o komentarz.

Zobacz wideo Nowobilski o Dowbor "PnŚ". Mówi o wieku

"Nasz nowy dom" pod ostrzałem widzów przez kota. Architekt wyjaśnia

Maciej Pertkiewicz był na miejscu nagrań odcinka nr 307. Jak skandal ze zwierzęciem wygląda z jego perspektywy? - Atak ze strony Fundacji Serce dla Zwierząt jest bardzo niesprawiedliwy, bo nie zostawiliśmy kota bez pomocy. Jeszcze w trakcie nagrań, ostatniego dnia, kot trafił pod ich opiekę, zresztą sam pomagałem go szukać paniom z Fundacji. Faktycznie kot pojawiał się w okolicach budowy, ekipa o niego dbała, dokarmialiśmy go, jednak nie był to kot, którego łatwo było złapać, dlatego pomogłem w szukaniu - dowiadujemy się. - To wszystko działo się w styczniu i z naszego punktu widzenia myśleliśmy, że kot otrzymał odpowiednią opiekę. Jeśli potrzebuje wsparcia, bo nadal choruje, to chętnie przekażemy środki na leczenie z naszej strony. Przez dziesięć lat działalności programu "Nasz nowy dom" uratowaliśmy wiele zwierząt, w tym właśnie kotów, angażując się w ich pomoc na różne sposoby - od dokarmiania, przez wizyty u weterynarza, a czasem nawet przygarnięcie do swojego domu - do dziś mam pod swoim dachem takiego kociego współlokatora. Los zwierząt nie jest nam obojętny. Nie wiem, jaki cel był w tym publicznym ataku na nas - dodaje architekt. Co sądzicie o jego stanowisku?

Elżbieta Romanowska, Maciej Pertkiewicz
Elżbieta Romanowska, Maciej Pertkiewicz KAPiF.pl

"Nasz nowy dom" i afera ze zwierzęciem. Stanowisko fundacji

Wróćmy do komentarza placówki, która zajęła się kotem. "Serio? Rodzina leczy kota? Kot trafił do nas w agonalnym stanie, jeszcze w trakcie nagrywania programu. Jesteśmy zdruzgotani, zniesmaczeni tym, jak traktujecie zwierzęta. Radosne nagrywanie materiału w roli głównej z kotem, któremu leci krwista wydzielina z nosa i ledwo oddycha. Fajna zabawa, prawda? Ile kosztowałby weterynarz, ile zajęłoby czasu znalezienie pomocy dla niego? Polsat, tak duża stacja, i nawet nie umiecie zachować pozorów. Nawalił zapewne dział marketingu/PR-u, wrzucając post z kotem, ale dzięki temu wyszła na jaw obłuda, z jaką działacie. A "ten kot" miał imię... Nazywa się Karolek. U nas w końcu dowiedział się, czym jest społeczeństwo. Karolek jest nadal w trakcie leczenia, pomimo że był już blisko przejścia za Tęczowy Most" - przekazuje Fundacja Serce dla Zwierząt. Po zdjęcia zapraszamy do galerii.

Elżbieta Romanowska, Maciej Pertkiewicz
Elżbieta Romanowska, Maciej Pertkiewicz KAPiF.pl
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.