"Milionerzy" to jeden z najbardziej uwielbianych teleturniejów przez widzów. Wszystko za sprawą ogromnych emocji i dużych pieniędzy do zdobycia. W poniedziałkowy wieczór mieliśmy okazję śledzić poczynania pana Mateusza, który gnał jak burza, a odcinek zakończył z 500 tys. zł. We wtorek kontynuował grę i usłyszał pytanie za milion. Był w komfortowej sytuacji, bo zostały mu jeszcze dwa koła ratunkowe. Co prawda, zadzwonił do przyjaciela, jednak ta rozmowa nic mu nie dała. Ostatecznie sam wybrał odpowiedź, która okazała się prawidłowa. W ten sposób udało mu się dołączyć do szczęśliwego grona uczestników, którzy zgarnęli główną wygraną. Jakiś czas temu taki sam sukces osiągnął pan Tomasz. Co milioner radzi milionerowi? Sprawdźcie.
Pan Tomasz w rozmowie z serwisem o2.pl zdradził, co sam zrobił z wygranymi pieniędzmi. - Kupiłem mieszkanie w pięknym mieście, w którym się zakochałem, a resztę odłożyłem - powiedział. Po czym doradził panu Mateuszowi, co on powinien zrobić z wygraną.
Z wydatków, jakie mógłbym doradzić Mateuszowi, to zainwestowanie w samego siebie. Jakieś szkolenia, sieć kontaktów, aby kiedyś w przyszłości to się zwróciło. Wiem, że Mateusz robi świetne zdjęcia, widziałem je i naprawdę robią wrażenie, więc może w tym kierunku coś zadziała
- rozważał. Warto wspomnieć, że pan Mateusz na co dzień jest poetą, a także tłumaczem z języków klasycznych i dramatopisarzem. Oprócz tego jest też fotografem na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Prywatnie jest żonaty i ma dwójkę dzieci. Po zdjęcia dotyczące tematu zapraszamy do naszej galerii w górnej części artykułu.
Ostatnie pytanie, z jakim mierzył się pan Mateusz, przez niektórych zostało okrzyknięte jako proste. A co na to pan Tomasz? Jego odpowiedź daje wiele do myślenia.
Ja ciągle powtarzam, że na proste pytania też trzeba potrafić odpowiedzieć. Przed telewizorem każdy mądry, ale gdy się siedzi na fotelu naprzeciw Huberta, to zawsze są wątpliwości, zawsze. Zresztą teraz jest nowe koło, że można wymienić pytanie, to nawet jakby trafiło się trudne, to ciągle jest nadzieja
- wyjaśnił w rozmowie z serwisem o2.pl. Na sam koniec pan Tomasz został zapytany, czy wygrana w teleturnieju dużo zmienia w życiu. "Wygrana daje przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o rozpoznawalność, to już trochę to ucichło, chociaż nadal mi się to zdarza w niektórych miejscach" - opowiadał. Rzucił jeszcze, że w ostatnim czasie podjął się kolejnego wyzwania i zgłosił się do nowego programu. "Chciałem podbić to zainteresowanie i zgłosiłem się do programu "The Traitors. Zdrajcy" z racji, że uczestnictwo w teleturniejach przydaje się do analizy gry i pewnych zachowań ludzi. Więc kto wie, może w drugiej edycji się to uda" - zdradził. Chcielibyście zobaczyć go ponownie w telewizji? ZOBACZ TEŻ: "Milionerzy". Kim jest kolejny polski milioner? Imponuje nie tylko wiedzą.