Wymyślne pytania w "Milionerach" nieraz udowodniły uczestnikom, że do tego teleturnieju trzeba mieć wiedzę z różnorodnych dziedzin. W ostatnim, 705. odcinku naprzeciwko Huberta Urbańskiego zasiadł Jarosław Kowalczyk z Dolnego Śląska, który skończył studia matematyczne. Bez większych problemów szedł przez kolejne etapy. Niewielkie trudności sprawiło mu pytanie za 125 tysięcy złotych, w którym musiał wykazać się znajomością biografii słynnych kompozytorów. Zaryzykował i opłaciło się. Uczestnik dotarł do pytania za 500 tysięcy złotych, mając w zanadrzu aż dwa koła ratunkowe.
Jak brzmiało pytanie za pół miliona złotych? Okazuje się, że w "Milionerach" przydaje się znajomość polskiej muzyki. Prowadzący przeczytał: Dokończ fragment piosenki Jonasza Kofty: "Popłynąłbym sobie gdzieś po eleganckim stawie. Blues minus, smutno mnie. Chyba...":
Pan Jarosław wprost przyznał, że nie zna piosenki. Nie chciał ryzykować na typ etapie, zatem sięgnął po pomoc publiczności. Niestety okazało się, że utwór nie jest aż tak znany, jakby spodziewali się twórcy pytania. Osoby zgromadzone w studiu niewiele pomogły - zagłosowano zarówno na odpowiedź A, jak i D, a zdania były podzielone bez wyraźnej większości. Uczestnik zdecydował się na telefon do przyjaciela. Jednak to również nie przyniosło pomocy. Wobec tego postanowił sam strzelić odpowiedź. Postawił na B. Ryzyko się nie opłaciło. Zamiast z 500, matematyk wyszedł ze studia z gwarantowaną kwotą 40 tysięcy złotych.
W poprzednim odcinku teleturnieju swoje zmagania przechodził pan Daniel. Musiał zmierzyć się z pytaniem o elektryczność. "Lampa elektronowa zawierająca anodę, katodę i cztery siatki to:". Wybranie jednej z czterech opcji okazało się wyzwaniem i uczestnik sięgnął po koło ratunkowe. Z kolei w 702. odcinku gracz główkował nad pytaniem o maślankę. W tym przypadku nic nie pomogło.