"M jak miłość" to bez wątpienia jeden z niekwestionowanych hitów Telewizji Polskiej. Serial pojawia się na antenie TVP 2 przez ponad dwie dekady, a mimo to gromadzi rzeszę widzów przed telewizorem. Przez lata emisji widzowie zżyli się z bohaterami i zaciekawieniem śledzą dalsze perypetie rodziny Mostowiaków i ich przyjaciół. Jak się okazuje, do obsady już niebawem dołączy nowa młodziutka aktorka. Barbara Mostowiak (Teresa Lipowska) będzie miała w domu kolejną prawnuczkę. Chodzi o córkę Natalii (Dominika Suchecka), która kilka odcinków temu wróciła do Grabiny z Australii.
Jakiś czas temu produkcja postanowiła przywrócić wątek Natalii Mostowiak. Wygląda na to, że w jej życiu szykują się prawdziwe rewolucje. Już w najnowszych odcinkach, za namową babci, kobieta podejmie decyzję, że na stałe zostanie w Polsce. "Powrót Natalki dla rodziny Mostowiaków, a zwłaszcza dla babci, jest bardzo, bardzo szczęśliwy" - powiedziała Teresa Lipowska w "Kulisach serialu M jak miłość". To właśnie w rodzimych stronach postanowi szukać swojego szczęścia i poniekąd zacząć nowe życie. W związku z tym będzie musiała sprowadzić do Grabiny swoją córkę. Jak podaje serwis superseriale.se.pl, nowa Hania Mostowiak pojawi się w Grabinie jeszcze w marcu.
W "Kulisach serialu "M jak miłość" produkcja ujawniła także, jak będzie wyglądać nowa Hania Mostowiak. W 1785. odcinku Natalia pokaże Barbarze zdjęcia dziewczynki. Seniorka rodu z trudem rozpozna długo niewidzianą prawnuczkę. Nie będzie to już Maja Marczak, która Hanię grała od urodzenia, ale nowa zdolna dziecięca aktorka. Przypominamy, że Natalia wyjechała wraz z córką do Australii, gdy ta miała niespełna dwa lata. Dziewczynka słabo pamięta rodzinę, która została w Polsce. W szkole mówi po angielsku, ale umie się również posługiwać ojczystym językiem. Mimo to dzięki dziadkom, Markowi (Kacper Kuszewski) oraz Ewie (Dominika Kluźniak), obecnie ośmioletnia Hania jest na bieżąco ze wszystkimi informacjami o życiu jej bliskich. ZOBACZ TEŻ: "M jak miłość". Widzowie wyłapali wpadkę na ekranie. "Wygląda to bardzo źle".