11 stycznia w Warszawie odbył się "Protest Wolnych Polaków", zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Marsz rozpoczął się o godz. 16:00, a uczestnicy ruszyli spod Sejmu. Zakończył się przed 20:00. Reporterzy Gazeta.pl byli na miejscu, a zdjęcia możecie zobaczyć TUTAJ. O tym, co się działo na ulicach stolicy, relacjonowały media. TVP, jeszcze niedawno będąca narzędziem propagandowym poprzedniej władzy, przygotowała materiał dla "19:30". "Na siłę zwożą ludzi z Polski" - usłyszeliśmy na antenie. Także ekipa "Dzisiaj", programu nazywanego informacyjnym, z TV Republika, opowiadali widzom o szczegółach akcji PiS. Z terenu specjalne wydanie prowadziła Danuta Holecka, która musiała zmierzyć się z problemami technicznymi.
Do niezręcznej sytuacji doszło podczas łączenia się z reporterem stacji Adrianem Boreckim, który towarzyszył uczestnikom marszu. Początkowo dawna szefowa "Wiadomości" w TVP w ogóle nie mogła skomunikować się z kolegą. - Adrianie, czy mnie słyszysz? - dopytywała. Następnie podsumowała widzom zaistniałą sytuację: "Chyba wystąpił jakiś kłopot, yyyy, z połączeniem". - Halo, halo, czy się słyszymy? - dopytywała Holecka. - Tak, tak, Danusiu, słyszymy się - zapewnił ją Borecki.
- Mamy ograniczoną komunikację. Te kłopoty wynikają z tego, że jest ponad 300 tys. ludzi. Łączność jest bardzo ograniczona. Adrian Borecki jest z tymi ludźmi od początku procesu. Wywołuję Adriana Boreckiego - tłumaczyła sytuację prowadząca "Dzisiaj". Sytuacja tylko pozornie została opanowana, bowiem doszło do kolejnej wpadki. Pracownicy TV Republika zaczęli mówić jednocześnie. Przerywali sobie, wchodzili w słowo. Gdy zaczęło robić się bardzo nieprofesjonalnie, oboje zamilkli. Zdjęcia Danuty Holeckiej w różnych odsłonach znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Według danych opublikowanych przez portal Wirtualnemedia.pl wynika, że TV Republika od kilku tygodni bije rekordy popularności. Czy to efekt Danuty Holeckiej, która przeszła do stacji po tym, jak zerwała umowy z TVP? Zapytaliśmy o to specjalistkę od wizerunku medialnego. - Moim zdaniem na imponujące wyniki oglądalności dziennikarki w nowym miejscu pracy ma wpływ kilka czynników, ale największym z nich jest - bez urazy dla samej zainteresowanej - po prostu przejście widzów z TVP przyzwyczajonych do wiadomości w (dawnym) stylu TVP. Nie wydaje mi się, żeby osobiste sympatie miały aż takie znaczenie, choć - niewątpliwie - lepiej się ogląda doświadczoną i ciepłą w odbiorze Holecką niż np. Rachonia czy skompromitowanego Adamczyka - powiedziała w rozmowie z Plotkiem Aleksandra Pajewska-Klucznik. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ: TV Republika bije rekordy. Wpływa na to Holecka? Specjalistka ocenia. "Sprawia wrażenie dobrej mamy".