Mimo że siódma edycja "Hotelu Paradise" dobiegła końca, niektóre wydarzenia z programu wciąż wzbudzają kontrowersje. Widzowie nie zostawili suchej nitki na Rochu. Lista zarzutów była długa, a dotyczyła m.in. tego, że brat uczestnika pracuje na stanowisku menadżerskim w grupie TVN Warner Bros. Discovery. Fani formatu wytykali mu także manipulację innymi bohaterami show, w tym podjudzanie grupy do eliminacji Łucji. Na działania wobec uczestniczki wpłynęła nawet skarga do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Teraz Roch w najnowszym wywiadzie opowiedział, jak program wpłynął na jego życie. Okazuje się, że nie najlepiej.
Co zaskakujące, Roch wyznał, że również z uczestnikami nie ma teraz dobrych relacji, mimo że w programie byli zaprzyjaźnieni. Już po powrocie do Polski pojawił się konflikt. Niedawno odbyła się impreza zorganizowana przez Kori i Jacka, na której bohaterowie show wspólnie oglądali finał, jednak Rocha tam zabrakło. "Jest mi przykro, że nie zostałem zaproszony, Wiktoria, z którą mamy kontakt też nie została zaproszona. Uważam to za dość nietaktowne" - powiedział w rozmowie z Pudelkiem. Zarzucił też zwycięskiej parze brak kultury. Wyznał także, że został zablokowany przez niektórych uczestników w mediach społecznościowych. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów, co poróżniło go np. z Kori. Ale to nie wszystko. Uczestnik po powrocie do domu poczuł się wyraźnie zagrożony. Dostawał hejterskie wiadomości. Korzystał z pomocy psychologa. Teraz nie rusza się z domu bez gazu pieprzowego.
Jestem pod stałą obserwacją, w terapii. (...) W sumie tylko ja jestem taką osobą w tym "Hotelu", która przez dwa miesiące była najbardziej oczernianą osobą. (...) To ja byłem na świeczniku (...) to ja miałem ciągły hejt i nie wiedziałem, że to aż tak może się podziać i mieć takie skutki. Najbardziej krytycznym momentem było to, kiedy dostawałem dziesiątki pogróżek skierowanych w stronę mojej rodziny i przyjaciół - wyznał.
Mimo ogromnego hejtu, Roch przekuł popularność w programie na zasięgi w internecie. Na Instagramie obserwuje go 86 tysięcy osób. Dodał także, że dostał sporo wsparcia od internautów w wiadomościach prywatnych. "Ludzie już wiedzą, żeby nie pisać nic publicznie na mój temat pozytywnie, bo zaraz oni staną się ofiarami hejtu" - powiedział. Niektórzy jednak zaczęli okazywać mu wsparcie w komentarzach. "Jejku, ludzie, ten jad już bokiem wychodzi. Jak można się tak pastwić nad kimś. Ok. Może w programie zbyt dużo sobie pozwolił, ale przecież to nie sprawa życia i śmierci. Masakra", "Nie podobało mi się jego zachowanie, ale bez przesady. Hejterzy robią teraz to, co on w programie. Czym się różnią? Jak można tak obrzydliwie się wypowiadać? To mi się nie podoba" - czytamy w komentarzach na profilu uczestnika. Ostatnio Roch nagrał InstaStories, na którym podziękował fanom. - Jestem pozytywnie zaskoczony i cieszę się, że w wielu wiadomościach potrafimy dojść do jakiegoś konsensusu mimo różnicy zdań - przyznał. Co sądzicie o sytuacji Rocha?