Za nami kolejny odcinek "Milionerów". Teleturniej znów przyciągnął przed ekrany tysiące widzów i po raz kolejny zaskoczył pytaniami. Na początku swoją grę kontynuował pan Michał z Plewisk. W poprzednim odcinku udało mu się dojść do pytania za 250 tysięcy złotych. Na następne pytanie nie był jednak w stanie odpowiedzieć. Konkurencję "kto pierwszy ten lepszy" wygrał po nim pan Sebastian z Mszczonowa. Pracuje jako audytor w urzędzie gminy.
Gra panu Sebastianowi szła z początku bardzo dobrze, choć nie bał się ryzykować. Ostrożnie wykorzystywał koła ratunkowe. Wyglądał też na dość spokojnego, kilka razy nawet żartował. Stres odezwał się jednak przy pytaniu za 5000 złotych. Zdecydował się nawet strzelić z odpowiedzią. Ta okazała się poprawna. Jednak ta dobra passa w końcu opuściła uczestnika. Urzędnik ustanowił swój drugi próg gwarantowany na kwocie 20 tysięcy złotych, który udało mu się zdobyć. Jednak pytanie za 40 tysięcy i bilet do finału okazało się problematyczne.
A. prania
B. krochmalenia
C. suszenia
D. prasowania
Mina zrzedła uczestnikowi po usłyszeniu pytania. - Co to może być stripowanie? - zastanawiał się na głos. Mimo tego udało mu się nawet rozbawić Urbańskiego, kiedy zaczął imitować dźwięki żelazka. Postanowił skorzystać z koła ratunkowego - pytania do przyjaciela, choć jak sam przyznał, nie był przekonany, że mu w tym pomoże. Wyznał, że po drugiej stronie słuchawki czeka mężczyzna. - Czy pierze w domu? Może tak. Przepraszam. Czy stripuje bieliznę pościelową? Mam nadzieję, że tak - mówił. - Nawet jak nie pomoże, to przynajmniej wystąpi - rzucił, rozbawiając i prowadzącego i całą publiczność.
Niestety miał rację. Przyjaciel nie był w stanie mu pomóc. Pan Sebastian zdecydował się więc zaryzykować i wybrał odpowiedź C. Okazała się niestety błędna. Stripowanie jest jednym z etapów prania. Pomimo przegranej dobry humor nie opuszczał uczestnika, który nawet na koniec rzucał żartami. Kiedy Urbański przyznał mu, że dobrze postąpił, ustalając próg gwarantowany na 20 tysiącach złotych, rzucił żartobliwie: patrząc na pytania, jakie rzuciliście, to cud, że tu rzuciłem, a nie wcześniej.
W 672. odcinku "Milionerów" pan Aleksander usłyszał pytanie za 75 tysięcy złotych. - Inna nazwa, którego karcianego koloru brzmi tak samo jak barwa prokuratorskiego żabotu - zapytał Urbański. Uczestnik nie znał jednak odpowiedzi, więc zdecydował się opuścić program z 40 tysiącami złotych. Z kolei w 669. pana Mikołaja zagięło już pierwsze pytanie, które brzmiało: "Gdzie się przeważnie pierze pierze?". Mężczyzna złapał się za głowę i poprosił o pomoc publiczność. Ta jak zwykle okazała się być niezawodna. W tym samym odcinku Pani Oktawia odpadła zaraz na początku gry. Kobieta walczyła o 1000 zł, ale niestety nie poradziła sobie z następującym pytaniem. "Zapoznany to ktoś, o kim się mówi...". Uczestniczka sądziła, że to ktoś, o kim dowiedziano się z plotek. Tymczasem poprawną odpowiedzią była odpowiedź C - ktoś o kim nie pamięta się należycie.