"Kuchenne rewolucje" od lat cieszą się w Polsce niesłabnącą popularnością. Nie brakuje zarówno kandydatów chętnych do udziału w programie, jak i widzów z zapartym tchem śledzących wysiłki Magdy Gessler. Tej jesieni na antenie TVN zadebiutował 27. sezon show. W piątym odcinku nowej odsłony słynna restauratorka zawitała do Gdańska, aby pomóc panu Wojtkowi, właścicielowi lokalu "Mio Gastro".
Magda Gessler jeszcze przed wejściem do restauracji "Mio Gastro" stwierdziła, że "nazwa kojarzy się bardziej z problemami żołądkowymi, aniżeli z jedzeniem". Zaserwowane przez właściciela potrawy nie naprawiły sytuacji. Okazało się też, że w lokalu brakuje profesjonalnego kucharza, gotowaniem zajmuje się natomiast wspólnik pana Wojtka. Czarę goryczy przelała fatalna carbonara.
"Bierz widelec i wpi***j ten makaron" - nakazała właścicielowi restauratorka.
Wizyta w kuchni również nie zakończyła się sukcesem. Poziom czystości pomieszczenia pozostawiał bowiem wiele do życzenia. Wściekła restauratorka nie mogła się powstrzymać i rzuciła talerzem. Zagroziła nawet, że jeśli następnego dnia kuchnia nie spełni jej standardów, przerwie rewolucję.
Kiedy załoga "Mio Gastro" wysprzątała wreszcie lokal, Magda Gessler przystąpiła do pracy. Restauratorka postanowiła, że knajpa nadal będzie serwować kuchnię włoską, diametralnie zmieniła jednak wystrój lokalu. Ponure wnętrze zyskało więcej kolorów i stało się przytulne. Dodatki nawiązywały do nowej nazwy - "Trattoria Melone Rosa". W członków ekipy restauracji wstąpiły energia. Wszyscy zaangażowali się w rewolucję. Finałowa kolacja zakończyła się sukcesem. Goście zachwyceni byli smakiem potraw. Czy po odjeździe Magdy Gessler kucharzom udało się utrzymać poziom? Kiedy gwiazda TVN pojawiła się w lokalu po czterech tygodniach, miała kilka zastrzeżeń. Nie wszystkie dania smakowały celebrytce. W rozmowie z kucharzem restauratorka zarzuciła mu, że zupa była wyjątkowo nieudania. "Z zupą dałeś d***" - podsumowała niezbyt delikatnie. Ostatecznie Gessler zatwierdziła jednak rewolucję.