• Link został skopiowany

Epicka wpadka w "Familiadzie". Karol Strasburger ledwo się powstrzymał. "No jak?"

Widzowie "Familiady" byli świadkami wielu przedziwnych odpowiedzi uczestników. Tym razem Karol Strasburger prawie stracił cierpliwość. Czy mogło być aż tak źle?
'Familiada', Karol Strasburger
fot. 'Familiada'/TVP2

"Familiada" nadawana jest od 29 lat i od początku prowadzi ją Karol Strasburger. Teleturniej przyzwyczaił nas już nie tylko do sucharów gospodarza, ale i dziwnych odpowiedzi. Uczestnicy na przestrzeni lat zaliczyli nie lada wpadki przed kamerą. I choć sami zainteresowani w tamtym momencie stresowali się jak nigdy, przysporzyli telewidzom mnóstwo śmiechu. Jeden przypadek szczególnie utkwił w pamięci internautów. A jak wiadomo, internet nie zapomina.

Zobacz wideo Rekordy polskiej telewizji. "Wielka gra" była nadawana 44 lata

"Familiada" i wpadki to już tradycja. Tym razem nie chodziło o lamę

W jednym z odcinków uczestnicy musieli odpowiedzieć na typowe dla programu pytanie i połączyć dwie funkcje. Prowadzący odczytał zagadkę: zwierzę, którego nazwa jest jednocześnie nazwą przedmiotu. Dwójka rywali przy pulpicie Strasburgera rzuciła się ochoczo do odpowiedzi. Jak się okazuje, niepotrzebnie. Młodzieniec, który nacisnął guzik, szybko tego pożałował.

Hmm.. O Jezu... - przybrał grymas uczestnik.
Chciałeś dobrze, ale nie wyszło - szybko zgasił go prowadzący.
Karol Strasburger, 'Familiada'
Karol Strasburger, 'Familiada'KAPiF

Potem nie było lepiej. Szansę na odpowiedź dostała uczestniczka z przeciwnej drużyny. Uznała, że tym zwierzęciem będzie kot. "No ale jaki to przedmiot - kot?" - dopytywał Karol Strasburger. Kobieta odparła, że "pocztowy". "Chyba nie ma kota" - odniósł się prowadzący jeszcze zanim zła odpowiedź wyświetliła się na tablicy. Gospodarz zwrócił uwagę, że "takich przedmiotów jest masa" i wychodził z siebie, zachęcając obecnych w studiu do kreatywności, lecz z marnym skutkiem.

"Familiada". Karol Strasburger stracił nadzieję

Kiedy już myśleliście, że gorzej być nie może okazało się, że owszem. Uczestniczka z konkurencyjnej drużyny (znów) dołożyła swoje trzy grosze. "Ja powiem nosorożec. Tylko to mi przyszło do głowy" - odpowiedziała na pytanie. "No jak? Przedmiot nosorożec?" - odparł już lekko zirytowany prowadzący. Kiedy zagadka przeszła ponownie na przeciwny zespół, jedna z kobiet uratowała honor i odpowiedziała "myszka", czym uradowała Karola Strasburgera, który ucieszył się, że w końcu ktoś wymienił poprawną odpowiedź. ZOBACZ TEŻ: "Familiada". To pytanie rozłożyło uczestników na łopatki. Chodziło o Andrzeja Wajdę

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: