"Szkło kontaktowe" traci kolejnych komentatorów po głośnej aferze z udziałem Krzysztofa Daukszewicza i Piotra Jaconia. Mowa o skandalicznym "żarcie" Daukszewicza, który zapytał Piotra Jaconia, "jakiej płci jest on dzisiaj". Krzysztofa Daukszewicza spotkała lawina hejtu, dlatego ostatecznie zdecydował pożegnać się z programem TVN24. "Najpierw zostałem homofobem i transfobem – choć napisałem piosenkę 'Ballada o wyklętych kredkach' w obronie LGBT i 'Osiemdziesiąt radiowozów'. Śpiewam je na koncertach i to właśnie osoby ze społeczności LGBT, pierwsze dzwoniły do mnie z dobrym słowem, gdy zacząłem być hejtowany" - napisał na Facebooku. W ślad za nim poszli już Robert Górski i Artur Andrus.
Wiadomość o rezygnacji Artura Andrusa przekazał Tomasz Sianecki w niedzielnym wydaniu "Szkła kontaktowego".
Jest jeszcze trzecia osoba, która podjęła podobną decyzję, to Artur Andrus - powiedział Sianecki, nawiązując do odejścia ze "Szkła..." Krzysztofa Daukszewicza i Roberta Górskiego.
"Z pewnością dla nas 'Szkło kontaktowe' jest pewną wartością, której będziemy bronić. Mam nadzieję, że też dla państwa. Jeśli chodzi o naszych kolegów, czyli Krzysztofa Daukszewicza, Roberta Górskiego i Artura Andrusa, możemy im tylko bardzo serdecznie podziękować za wszystko, co dla 'Szkła' zrobili. My będziemy próbowali ten program dla państwa w dalszym ciągu robić" - powiedział Sianecki, cytowany przez portal Wirtualne Media. Jednocześnie prowadzący zapewnił, że zarówno on sam, jak i Marek Przybylik solidaryzują się z Krzysztofem Daukszewiczem, mimo że wciąż występują w programie.
Artur Andrus występował w "Szkle kontaktowym" od 2005 roku. Dwa lata później zrezygnował nawet z pracy dla radiowej Trójki, bo zarząd Polskiego Radia nie zgadzał się na łączenie pracy w stacji z pracą w TVN24. Artur Andrus podjął więc decyzję i wybrał współpracę z TVN24.