"Milionerzy" to teleturniej, który nieustannie cieszy się popularnością. Widzowie z zaciekawieniem śledzą kolejne zmagania uczestników w walce o główną wygraną. W 618. odcinku na fotelu naprzeciwko prowadzącego Huberta Urbańskiego zasiadł pan Bartosz Jałocha z Mielca. Uczestnik jest pracownikiem dużej firmy motoryzacyjnej, gdzie wspiera kadrę menedżerską. Jak mu poszło? Trudności dostarczyło mu pytanie o binge-watching. Mężczyzna dość szybko chwycił za koło ratunkowe.
Hubert Urbański odczytał pytanie, a następnie wypowiedział odpowiedzi. Uczestnik miał do wyboru cztery opcje:
Pan Bartosz nie krył zdziwienia. Po usłyszeniu pytania jego wyraz twarzy mówił sam za siebie. Nie miał bladego pojęcia, o co może chodzić. W związku z tym z nietęgą miną poprosił o chwilę namysłu.
Niestety, po dokładnym przeanalizowaniu każdej z dostępnych odpowiedzi uczestnik dalej się wahał i nie był do końca przekonany, który wybór powinien zaznaczyć. Nie mając wystarczającej pewności, mężczyzna zdecydował się wykorzystać kolejne koło ratunkowe. Tym razem padło na pół na pół. Po odrzuceniu dwóch błędnych odpowiedzi do wyboru pozostało mu już tylko A. i C. Po krótkim namyśle pan Bartosz zdecydował się na odpowiedź A., która oczywiście okazała się poprawna. Uczestnik zdobył dziesięć tysięcy złotych i mógł kontynuować grę o milion.
W 614. odcinku "Milionerów" grę kontynuowała pani Anna. Uczestniczka dobrze sobie radziła i z pełnym przekonaniem odpowiadała na kolejne pytania. Kłopot pojawił się przy z pozoru banalnym pytaniu o popularne powiedzenie. W tym przypadku ryzyko się nie opłaciło. Z kolei, w 613. odcinku "Milionerów" o główną wygraną walczyła pani Aleksandra. Uczestniczka miała dobrą intuicję i nie wykorzystała żadnego koła ratunkowego. Poległa na pytaniu o latarnię z noweli Sienkiewicza. Natomiast, w 612. odcinku teleturnieju wystąpił pan Grzegorz. Mężczyzna napotkał olbrzymi kłopot już przy pierwszym pytaniu. Nie było mu do śmiechu. Przy pytaniu o hurkot musiał poprosić o pomoc publiczność. Zobacz też: "Milionerzy". Wykorzystał telefon do przyjaciela, by zaprosić go na imprezę. Później wygrał.