We wrześniu 2013 roku na antenie Polsatu został wyemitowany pierwszy odcinek programu "Nasz nowy dom", który do dziś prowadzi Katarzyna Dowbor. Dziennikarka razem z architektem oraz ekipą budowlaną w zaledwie pięć dni zmienia życie jednej rodziny. Niestety nie wszyscy mogli potem żyć długo i szczęśliwie. W programie dochodziło do zniszczeń i podpaleń, np. przez zawistnych sąsiadów. Taka sytuacja przydarzyła się m.in. pani Lidii ze Szczytna.
Prezenterka popularnego programu zdradziła jakiś czas temu, co należy zrobić, aby zakwalifikować się do formatu. Okazuje się, że są pewne wymogi co do wielkości domów oraz własności.
Na początek trzeba wypełnić zgłoszenie dostępne na stronie Telewizji Polsat w zakładce "Nasz nowy dom". Nie możemy wybrać kogoś, kto nie ma swojego mieszkania, mieszka w lokum gminnym czy służbowym. Zgłoszenie jest później weryfikowane przez produkcję. Jeśli wszystko jest w porządku, ekipa jedzie na wizję lokalną. W ekipie jest nasz szef budowy i architekt, którzy muszą dany dom zakwalifikować do programu. Gdy przyjeżdżamy i na miejscu się okazuje, że dom ma 300 metrów kwadratowych, wyremontować go nie możemy. Mamy określoną kwotę do wydania i gdybyśmy ją przeznaczyli tylko na jeden duży dom, zabrakłoby dla innych - powiedziała Dowbor w rozmowie z Angeliką Swobodą.
Jednak po takim rozeznaniu rodzina nadal nie ma pewności, że zostanie wybrana do programu i czy remont odbędzie się akurat w ich domu.
Zwykle wybrana rodzina jest zaskoczona, bo do końca nie wie, czy na pewno przyjadę. Jest moment takiego "wow", które objawia się albo łzami i przytulaniem, albo konsternacją. Ja muszę się jeszcze zorientować, jaka jest sytuacja rodziny. I dopiero wtedy podejmuję ostateczną decyzję. Prace w jednym domu trwają pięć dni. Ja jestem na miejscu przez cały ten czas, raz na budowie, a raz spełniając inne marzenia gospodarzy.
Często zdarza się, że po skończonym remoncie, bohaterowie dzwonią do produkcji i dopiero wtedy dzielą się wrażeniami, ponieważ wcześniej byli po prostu przejęci. Mimo że uczestnicy kontaktują się osobami odpowiedzialnymi za realizację projektu, sama Dowbor nie szuka z nimi kontaktu.
Uważam, że nie powinnam tego robić. Oni mają swoje życie, a ja swoje. Nie chcę też, żeby bohaterowie programu mieli poczucie, że ich kontrolujemy. Po zakończeniu programu nie kontrolujemy tych rodzin. Mój dom jest moją twierdzą.
Katarzyna Dowbor zdradziła jeden ważny szczegół, który znajduje się w umowie.
W umowie jest jedynie zapis, że nie mogą przez pewien czas tego domu sprzedać.
Cały wywiad z Katarzyną Dowbor znajdziecie na stronie Gazeta.pl.