Szósta edycja "Hotelu Paradise" powoli zmierza ku końcowi. Twórcy randkowego show postanowili jednak na ostatniej prostej zaprosić do Panamy nowego uczestnika. Grzegorz wygląda na rasowego gracza i już zaczął badać teren. Wyznał też, która dziewczyna wpadła mu w oko.
W wizytówce Grzegorz zdradził, że wiedzie raczej poukładane życie, ma jednak ambitne plany na przyszłość, które są dość zaskakujące, bowiem uczestnik zadeklarował, że chce zostać głową państwa. W "Hotelu Paradise" szuka miłości, chociaż wydaje nam się, że jego deklaracje należy filtrować, gdyż ironia to broń, którą 27-latek uwielbia się posługiwać.
Nazywam się Grzegorz, mam 27 lat, pochodzę z Krakowa, mieszkam w Pruszkowie. Pracuję w logistyce i chcę zostać prezydentem. Dlaczego? Bo jestem do tego stworzony. Siedem lat temu zawód influencer nie istniał w Polsce, a za siedem lat prezydent będzie musiał być influencerem, więc właśnie robimy background pod moją przyszłą kampanię. (...) Wszędzie widzę liczby, wszędzie widzę jakieś zależności, które potem analizowane są w mojej głowie. Chciałbym wszystkie te swoje liczby, przemyślenia, moje analizy usunąć, bo jak się człowiek zakochuje, to już nie myśli. Poznałem kiedyś to uczucie i bardzo chciałbym do niego wrócić.
Uczestnik zdradził, że najbardziej spodobała mu się Andżelika. Zagrożony może czuć się więc Dave, programowy partner atrakcyjnej blondynki. W przyszłych odcinkach zobaczymy, czy Grzegorz zdecyduje się na rozbicie właśnie tej pary, dostał bowiem immunitet, który ratuje go przed odpadnięciem z programu.