• Link został skopiowany

"Ślub od pierwszego wejrzenia". Robert chwilę przed porodem żony był z nią u lekarza. "Tylko wróciliśmy i zaczęło się dziać"

Robert i Aneta Żuchowscy spotkali się w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia". Para dobrana przez ekspertów szybko się w sobie zakochała, a niedawno na świat przyszedł ich syn. Robert opowiada, jak sobie radzi w nowej roli.
Aneta i Robert Żuchowscy / dziecko Anety i Roberta - Mieszko 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
Instagram - Robert Żuchowski

Więcej ciekawostek na temat programu telewizyjnego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Historia Roberta i Anety Żuchowskich dowodzi, że miłość można spotkać wszędzie. Oni trafili na siebie... przed ołtarzem. Oboje zgłosili się do programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", ale jak przyznali, żadne z nich nie miało wielkich oczekiwań związanych z udziałem w telewizyjnym show. Mimo to udało im się stworzyć szczęśliwy związek, a w tym miesiącu na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Robert opowiedział w wywiadzie dla portalu Co za tydzień, jak radzi sobie w roli taty.

Zobacz wideo "Ślub od pierwszego wejrzenia". Wydawało się, że te pary przetrwają

"Ślub od pierwszego wejrzenia". Robert wspomina jazdę na porodówkę

Okazuje się, że chwilę przed rozpoczęciem porodu, Aneta i Robert byli u lekarza.

Byliśmy tam o 19.00. Lekarz zbadał Anetę, wszystko było w porządku. I tylko wróciliśmy z wizyty do domu… I zaczęło się dziać. Pojechaliśmy z powrotem do szpitala. Ja prowadziłem auto.

Wszystko to wiązało się ze sporym stresem.

Wiadomo, że się stresowałem. Nie wiedziałem, co mnie czeka. To był mój debiut. Nie wiedziałem, o co w tym chodzi. Na szczęście wszystko wyszło dobrze - przyznał Robert.

Ze względu na trwającą pandemię COVID-19, Robert nie mógł towarzyszyć żonie w trakcie porodu.

Żałuję. Na pewno byłoby inaczej, chociaż nie wiem, czy bym to wytrzymał. Różnie mogłoby być. W tych nerwach podczas porodu chodziłem w tę i z powrotem. Od prawej do lewej. Potem siadałem i znowu wstawałem. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.

Kiedy tylko dotarła do niego informacja, że Mieszko jest już na świecie - cały i zdrowy - Robert nie mógł powstrzymać radości.

Sam nie wiem, co czułem i jakie miałem myśli. Cieszyłem się strasznie, że jest cały, zdrowy. Bardzo krzyczał po porodzie. Wiadomo. Czułem ogromną radość. Radość, której nie da się opisać słowami. Kiedy się urodził, z tego szczęścia przytuliłem pielęgniarkę. Teraz mały jest już z nami w domu i jest jeszcze fajniej, i jeszcze więcej radości.

Okazuje się, że chłopiec jest dla rodziców bardzo wyrozumiały i daje im pospać.

Zero problemów - stwierdził Robert.

Młodzi rodzice zdają sobie sprawę, że tak spokojny maluch to prawdziwy skarb.

Więcej o: