Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl.
Programy śniadaniowe przyzwyczaiły nas do różnego typu wpadek. Dla przykładu w "Pytaniu na śniadanie" niegdyś pies wypróżnił się tuż przed Tomaszem Kammelem i na oczach widzów. W ubiegłym roku w "Dzień dobry TVN" aferę wywołała Bożena Dykiel, która, mówiąc o depresji, zareklamowała przedziwne okulary, a to doprowadziło do spięcia między Agnieszką Woźniak-Starak i Ewą Drzyzgą. Ostatnio znów doszło do niecodziennej sytuacji. Tym razem sprawa jest jednak bardziej poważna.
Na niektóre sytuacje w programach emitowanych na żywo nie można być przygotowanym. Ostatnio Piotr Wojtasik, reporter "Dzień dobry TVN", wybrał się do zaśnieżonej Muszyny i razem z profesjonalnym instruktorem zjechał na sankach. Przy dużej prędkości doszło do niebezpiecznie wyglądającego wypadku. Wszystko nagrały kamery, a film można zobaczyć w sieci.
Nagranie, na którym widać upadek, udostępniono na instagramowym profilu programu. Internauci, zaczęli dopytywać, jak do niego doszło.
Czy to był upadek kontrolowany? Zdrówka życzę.
Dziennikarz, który jest bohaterem filmu, odpowiedział:
Nie był kontrolowany. Był spontaniczny. Jak się nie słucha instruktora i się chce w telewizji człowiek popisać, że potrafi, to tak się kończy. Na szczęście w śnieg, więc tylko frajda - napisał Piotr Wojtasik.
Dobrze, że nikt nie ucierpiał i skończyło się na strachu.