Więcej o programach telewizyjnych przeczytasz na Gazeta.pl
Agnieszka i Wojtek byli uczestnikami czwartej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia", emitowanej wiosną 2020 roku. Podczas decyzji przed ekspertami zgodnie postanowili pozostać w małżeństwie, którym są do dziś. Para chętnie opowiada o życiu prywatnym w mediach społecznościowych - prowadzą kanał na YouTubie, bardzo aktywni są także na Instagramie. Agnieszka, która niebawem urodzi pierwsze dziecko, zorganizowała Q&A i udzieliła kilku odpowiedzi na palące pytania fanów. Oprócz tych dotyczących ciąży i samopoczucia przyszłej mamy pojawiło się także zapytanie o kulisy programu. A konkretnie - jak wygląda kwestia wspólności majątkowej.
Branie ślubu z nieznajomą osobą, który ma miejsce w "Ślubie od pierwszego wejrzenia", wiąże się ze sporym ryzykiem. Nie bez przyczyny twórcy określają program mianem "eksperymentu". Jeden z internautów podczas Q&A zapytał Agnieszkę, czy ze względu na to, że ślub zawierany jest z obcym człowiekiem, uczestnicy podpisują intercyzę. Okazuje się, że rozdzielność majątkowa jest nie tylko możliwością, ale wręcz wymogiem podczas udziału w programie.
Oczywiście. Jest to jeden z warunków narzucony przez produkcję - odpowiedziała żona Wojtka.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Magdalenę Pazurę, uczestniczkę historycznej pierwszej edycji programu. Magda potwierdziła, że ta zasada obowiązywała już w 2016 roku, gdy brała ślub. Przyznała też, że był to bardzo dobry ruch ze strony produkcji.
Tak, rzeczywiście tak było, co akurat jest dużym plusem. Zanim weszłam do sali ślubów, w obecności notariusza podpisywałam dokumenty odnośnie do rozdzielności majątkowej - powiedziała Plotkowi Magda.
Zapewne w ten sposób twórcy "Ślubu od pierwszego wejrzenia" chcą zabezpieczyć siebie i uczestników przed potencjalnymi problemami. Nie można niestety wykluczyć, że do udziału w show zgłosi się osoba z niekoniecznie czystymi intencjami.