Więcej aktualności o uczestnikach programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W przedfinałowym odcinku "Ślubu od pierwszego wejrzenia" atmosfera między uczestnikami zrobiła się jeszcze bardziej gęsta. Choć do ostatecznej decyzji uczestników pozostał tydzień, to jedna para - Julia i Tomek zdecydowanie postawili już na sobie kreskę. Małżonkowie na tyle się poróżnili, że Julia wyjechała do Ciechanowa, Tomek został w Łodzi i obydwoje zostali praktycznie bez kontaktu. Widzowie byli świadkami wyjścia Julii z przyjaciółmi, podczas którego raczyła się nalewką z mirabelki, którą wcześniej dostała od Tomka. W trakcie spotkania Julia otworzyła się nieco na temat relacji z mężczyzną.
Julia wyznała w rozmowie z przyjaciółmi, że ma momenty, w których zdarza jej się zatęsknić za mężem. Powiedziała, że sama jest tym faktem zaskoczona i czasem chciałaby, aby Tomek był obok niej. Internauci twierdzą, że Julia zbyt bardzo "popłynęła" ze swoimi wyznaniami.
Pewnie Julia jak ogląda dzisiejszy odcinek, to jest równie czerwona, jak te krzesła w mieszkaniu ojca.
Julii chyba po tej nalewce takie kosmate myśli przyszły... "Położyć się razem" itp...
Oj nie chce wiedzieć, jakiego ma Julka moralniaka po tym odcinku. Gdyby perfidnie nie pokazywali, że tam się leją procenty, to można by pomyśleć, że akurat taki dziwny humor miała tego dnia, a tak to nikt jej tej pijanej gadki nie przepuści.
Jeden z widzów zasugerował, że gdyby podczas zakrapianego wyjścia Julii był również Tomek, ich relacja mogłaby wrócić na pożądane tory.
Wydaje mi się, że najlepszym sposobem na ogarnięcie "związku" Julki i Tomasza byłoby wypicie tej mirabelki razem. Inaczej by to wtedy wyglądało. W sumie to Kasi i Pawłowi też by się przydało...
Myślicie, że jest jeszcze szansa, że Julia i Tomek postanowią wytrwać w małżeństwie?