"Milionerzy" to jeden z najchętniej oglądanych programów telewizyjnych. Widzowie od poniedziałku do czwartku zasiadają przed telewizorami, by razem z uczestnikami odpowiadać na pytania za duże pieniądze. W środowym odcinku inżynier z Wrocławia - Mikołaj Masłowski - kontynuował grę, którą rozpoczął z 20 tysiącami złotych na swoim koncie. Zostało mu tylko sześć pytań do miliona. Z widowni znowu kibicowała mu dziewczyna Magda, a program prowadził Hubert Urbański.
Mikołaj Masłowski sprawnie przebrnął przez wszystkie pytania. Odcinek rozpoczął, mając jeszcze dwa koła ratunkowe - telefon do przyjaciela i pytanie do publiczności. Tego pierwszego użył w ósmym pytaniu, wartym 75 tysięcy złotych. Dotyczyło ono twórczości Zbigniewa Herberta. Po drugiej stronie czekał przyjaciel Mikołaja od przedszkola - Kuba. Mężczyzna zasugerował uczestnikowi odpowiedź, która okazała się być prawidłowa. Kolejne koło ratunkowe mężczyzna wykorzystał w pytaniu o skleroproteinę. Zdecydował, że potrzebuje pomocy publiczności, która prawie jednogłośnie obstawiła odpowiedź D. Ta odpowiedź również okazała się być prawidłowa. Tym sposobem mężczyzna dotarł do pytania wartego aż milion złotych!
Mikołaj bardzo długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Opowiedział, że wyobrażał sobie, że gdy padnie pytanie za milion, to od razu będzie znał odpowiedź. Prawda niestety była inna. Potrzebował trochę czasu.
Mam nadzieję, że nie palnę tu żadnej historycznej bzdury - powiedział gracz.
Stwierdził, że gdyby miał obstawiać, to wybrałby odpowiedź B - Wrocław. Nie odrzucił żadnej z odpowiedzi, bo żadnej nie był pewny. Bo chwili monologu stwierdził, że dalsza gra nie ma sensu i zakończył ją, zgarniając pół miliona złotych. Okazało się, że poprawną odpowiedzią na pytanie była odpowiedź A - Warszawy.