"Kuchenne rewolucje". Tym razem Magda Gessler odwiedziła restaurację "Biała Karczma" w Grudziądzu. Lokal jest rodzinnym interesem, ma dwóch właścicieli: matkę, Janinę i syna, Tomka.
Wszystkie pieniądze władowaliśmy tu, w to miejsce. To jest studnia bez dnia - żaliła się właścicielka restauracji.
Niestety pomimo tak dużych nakładów lokal nie przynosił zysków. Ostatnia nadzieja w Magdzie Gessler!
Styl z lat siedemdziesiątych, mocno wycofany i zacofany (...). Styl chłodny. To nie jest przytulne miejsce - opisała swoje pierwsza wrażenia Magda Gessler.
Prowadzącej program od razu rzucił się w oczy stres i brak fundamentalnej wiedzy u kelnerki Anny.
Niech pani się przestanie bać - uspokajała Gessler.
Barszczyk taki niemiecki, octu od cholery - oceniła restauratorka czerwony barszcz, który zaserwowano jej na samym początku.
Pojawił się kolejny zarzut: zamiast pieczarek w barszczu powinny znaleźć się grzyby typu borowiki. Przyszła kolej na następne degustacje i... było już tylko gorzej.
Ktoś tu kocha ocet ponad wszystko - podsumowała prowadząca program.
Szefowa kuchni szczerze wyznała, że spodziewała się, że coś będzie nie tak, ale nie przypuszczała, że restauracja zostanie oceniona aż tak źle.
Nie myślałam, że mam aż tak złą kuchnię - wyznała ze smutkiem właścicielka "Białej Karczmy".
Magda Gessler skrytykowała nie tylko dania podawane w lokalu, lecz także cały jego wystrój. Stwierdziła, że restauracja wygląda jak dom weselny i zamiast przyciągać gości, odstrasza ich swoim nieodpowiednim wystrojem.
Podczas rozmowy zapoznawczej z właścicielami Magda Gessler krótko i w swoim stylu oceniła Tomka:
Wygląda pan na mafiozo włoskiego.
Prowadząca przy okazji poznała bujną historię restauracji. W końcu nadszedł czas na ocenę serca lokalu, czyli samej kuchni.
Ja pierniczę, ile tu jest dziwnych rzeczy - skomentowała krótko Gessler, nie kryjąc zażenowania.
Największe zarzuty prowadzącej program? Brud i przeterminowane jedzenie.
Lokal został zamknięty na 2 dni. Cel? Generalna zmiana wystroju oraz menu "Białej Karczmy". Cały zespół wraz z właścicielami zakasał rękawy i wziął się do roboty. Nie było łatwo, a najlepiej z rewolucją poradził sobie Tomek, zostawiając kucharki daleko w tyle.
W końcu przyszła kolej na najważniejszy sprawdzian, czyli kolację dla gości przygotowaną zgodnie z wytycznymi Gessler. Mimo iż poprzeczka została zawieszona wysoko, odwiedzający lokal byli zachwyceni nie tylko nowym wystrojem, który ocenili jako przytulny, ale przede wszystkim nowym menu.
AG