W niedzielę TVN pokazał pierwszy odcinek polskiej wersji "MasterChef Junior". O co w nim chodzi? Założenie jest niemal identyczne co w podstawowej wersji "MasterChefa" - z tymże tu uczestnikami są dzieci. 40-cioro młodych kucharzy w wieku 8-13 lat walczy o tytuł najlepszego w Polsce i 15 tys. zł nagrody. To właśnie ze względu na wiek uczestników show wzbudził duże emocje wśród internautów. Większość była pod ogromnym wrażeniem naprawdę imponujących umiejętności uczestników i ich nad wiek dużej dojrzałości, a także kultury wypowiedzi (!).
Skąd te emocje? Już pierwszych kilka minut wystarczyło, by widzom opadła szczęka. W końcu trudno przejść niewzruszonym obok 9-latka, który z poważna miną mówi o "roladkach indyczych nadziewanych serem mozzarella owiniętych w szynkę parmeńską", które przyrządził w godzinę, czy o 11-latce, która przygotowała "pieczoną polędwicę wieprzową z pieczoną gruszką i szpinakiem z sosem pomarańczowym". Twórcy zadbali też o widowiskowość show - 12 latek na oczach widzów flambirował stek, który zapłonął, bo chłopiec pod koniec smażenia wlał na patelnię whisky. Alan wyjaśnił zresztą swoją fascynację ogniem.
Zamiłowanie to jest do noży i do ognia. Ogień jest fajny, bo lubię krzesiwo, lubię podpalać, nigdy jeszcze nie podpaliłem domu. Wielu amatorów by się tego bało, ale ja to wiele razy zrobiłem, więc się przyzwyczaiłem - mówił do kamery.X-news/ TVN
To właśnie na kontraście opierał się zamysł programu "MasterChef Junior". Z jednej strony kilkuletni uczestnicy zachowywali się jak dorośli przygotowując potrawy, których nie powstydziliby się doświadczeni kucharze, z drugiej zaś, gdy coś nie szło po ich myśli, przypominali, że jednak są tylko dziećmi. I tak jeden z uczestników omal się nie popłakał, gdy zapomniał dodać składnika do ciasta, a jedna z uczestniczek niemal zepsuła danie, gdy nieumiejętnie zredukowała sos ze śmietany. Tutaj jednak z pomocą młodym uczestnikom przychodzili jurorzy. W odróżnieniu od "dorosłej" wersji show, pomagali im i łagodnie tłumaczyli, jakie błędy popełnili. W dziecięcej wersji "MasterChef Juniora" - co zresztą zupełnie zrozumiałe - nie było miejsca na krzyki, czy obrażanie uczestników. Jurorzy - Anna Starmach, Michael Moran i debiutujący w tej roli Mateusz Gessler , stanęli więc na wysokości zadania. W pierwszym odcinku programu jurorzy wybrali 7 szczęśliwców, którzy zakwalifikowali się do finału. W kolejnym poznamy następną siódemkę.
Program wzbudził ogromne emocje, co internauci wyrazili choćby na profilu programu na Facebooku. Przeważają pochwały - większość komentujących nie mogła wyjść z podziwu nad zapierającymi dech w piersiach umiejętnościami młodych kucharzy.
Urzekła mnie niesamowita, pozytywna energia płynąca z całości - głównie z uczestników co wiadome. Więcej programów z podobną kulturą wypowiedzi i zachowania.
Czapki z głów po prostu! Zdolne cudowne dzieciaki. Skąd te smyki mają takie pomysły? Są niesamowici. Obejrzeliśmy z dużym smakiem. SUPER program TVN !
Tak wysokiego poziomu to nigdy nie widziałem. Żeby dzieci tak gotowały??? Życzę całej przyszłej 14 powodzenia - pisali .
Choć nie zabrakło także komentarzy zaniepokojonych internautów.
Ten program trochę budzi mój niepokój, dzieci gotują naprawdę świetnie, ale i łzy rozczarowanie też im towarzyszy oraz widać, że bardzo są zestresowane.
Wreszcie nie zabrakło też opinii, że główna nagroda - 15 tys zł - jest zbyt niska.
A Wam jak się podobało show kulinarne w wykonaniu dzieci?
BP