Pomysł wydawał się świetny - Polka i Grek ponad rok temu otworzyli w Głogowie grecką restaurację "Tawerna Ellada". Nie mieli konkurencji, zapowiadało się dobrze, on zajął się gotowaniem, ona prowadzeniem interesu. Ale zabrakło gości. Kiedyś marzenie, teraz stało się dla pary horrorem.
Na początku miałem dużo energii, bo miałem wielkie marzenie: własną restaurację ze swoją ukochaną. Zaczęliśmy z dużą energią, ale zahamowali nas ludzie, tutaj w Głogowie. Bo po prostu nie przychodzili. To powoli wysysało ze mnie całą energię - mówił Anas.
Już po kilku minutach wizyty Magda Gessler wiedziała, gdzie leży problem. Jedzenie było straszne. Zaczęło się od wpadki:
Jest jagnięcina? - zapytała Gessler.
Nie.
Jak może być kuchnia grecka bez jagnięciny? - pytała oburzona.
I przyszła pora na spróbowanie potraw...
Pierwszy raz jem zupę, która pachnie zwyczajnie starym wołowym łojem. Wrażenie jest masakryczne. (...) Sam tłuszcz, zero przypraw. Gorszych rzeczy nie jadłam. Jeśli chodzi o grecką kuchnię, to jest masakra. Proszę zobaczyć, jak świeci tłuszczem musaka. Nie wiem, czy pani wzięła Greka bez talentu do gotowania, czy jak to jest? - mówiła Gessler do właścicielki.
Ale co tam jedzenie. Prawdziwym wyzwaniem dla gwiazdy TVN okazało się nastawienie właścicielki Magdy.
To jest obraza jakby ambasady Grecji, to znaczy ich genialnego smaku - zaczęła Gessler.
Nie mogę się z panią zgodzić, że to jest obraza dla ambasady Grecji.
Dla ambasady greckiego smaku - wyjaśniła Gessler.
W cudzysłowiu - dodała z przekąsem Magda.
Ale widzę, że pani ma tupet jeszcze do tego.
Anas także nie mógł się pogodzić z krytyką restauratorki:
Jeżeli ona mówi, że jestem hańbą dla greckiego narodu, bo źle gotuję, to niech wróci do swoich korzeni, wysoko na drzewach, gdzie gotowała swoje ogórki. Mam dość. Raz na zawsze.Ja mam wykształcenie gastronomiczne. Uczyłem się w Europie, a nie na Syberii - mówił podenerwowany.
Jego partnerkę ta przemowa załamała. Drugiego dnia wizyty Gessler nadal nie zmieniła nastawienia.
W życiu nie widziałam czegoś tak antygreckiego jak tu - powiedziała restauratorka.
Pani ma takie zdanie, my mamy inne zdanie - odpowiedziała Magda.
To chyba musimy się pożegnać, ponieważ, jeśli pani nie uzna mojego zdania, ja pani nie mogę pomóc.
Gessler dała Magdzie kilka minut na ochłonięcie i zastanowienie się, czy naprawdę chce jej pomocy. Wyszła z restauracji i sprawdzała, jakie lokale są w pobliżu. Wiele z nich zamknięto. Ale nie kebab. Restauratorka skorzystała i zamówiła jedzenie na wynos. Wróciła z nim do "Tawerny Ellada". W międzyczasie Magda rozmawiała z Anansem.
Może wszystko robimy źle?
Powiem jedno: w kuchni nie ma nic do gadania. Będę słuchał, co ona ma do powiedzenia. Ale ona też musi mnie wysłuchać. Ma przestać atakować.
W końcu Magda szczerze porozmawiała z Magdą Gessler, poprosiła o pomoc i była gotowa na zmiany. Na szczęście okazało się, że rodowity Grek naprawdę umie gotować. To Magda prosiła go, żeby używał mniej przypraw i gotował inaczej, uważała, że tak bardziej trafią w smak głogowian. Jednak nie tędy droga. Gessler od razu wyznaczyła granice:
Ty w kuchni, a ty na sali. Nie możesz dać sobie mówić, jak masz gotować.
Od tej pory wszystko poszło jak z płatka. Anas rozwinął skrzydła i znowu gotował z wielką przyjemnością. Goście byli zachwyceni kolacją, wychwalali interesujące smaki potraw. Podobał się także wystrój restauracji, Magda Gessler ociepliła wnętrze, wprowadziła więcej kojarzących się z Grecją dekoracji. No i zmieniono nazwę. "Tawerna Ellada" to teraz "Viva Grecja". Wizyta kontrolna także wypadła świetnie, Gessler nie miała zastrzeżeń do żadnej potrawy.
Odwiedziliście restaurację "Viva Grecja"?
Alfa