Warszawa w październiku żyje Chopinem. Na ulicach można było zobaczyć tramwaj z graną na żywo muzyką mistrza, pod Filharmonią Narodową ustawiały się tłumy fanów próbujących zdobyć bilety na finał konkursu, a w sercu stolicy - w Barze Studio, mieszczącym się w Pałacu Kultury - odbywa się niezwykłe wydarzenie. Event "Nanodźwięki" (trwający przez trzydniowy finał konkursu) pozwala poczuć emocje płynące ze sceny w filharmonii w zupełnie nowy sposób. To właśnie tam wybrałem się 19 października, by przekonać się, jak wygląda obserwowanie zmagań uczestniku konkursu w towarzystwie melomanów.
Na miejsce dotarłem wieczorem - w drugim dniu trzydniowego projektu organizowanego przez Stowarzyszenie Kwadrofonik. Bar był do połowy wypełniony, a naprzeciwko ściany, na której wyświetlano transmisję z Filharmonii Narodowej, ustawiono rzędy krzeseł. Na wielu z nich siedzieli widzowie w słuchawkach, skupieni na muzyce. Każdy z przybyłych był pytany, czy życzy sobie słuchawki, a następnie wybierał sposób słuchania - czysty dźwięk fortepianu lub z komentarzem muzycznym Emilii Karoliny Sitarz, jednej z wybitnych polskich pianistek i laureatki prestiżowych muzycznych nagród. Dzięki temu można było przeżywać konkurs po swojemu, w miejscu, które na te kilka dni zamieniło się w salę koncertową. Na scenie obok ekranu pojawiał się tłumacz, który w czasie rzeczywistym przekładał muzyczne emocje na język migowy. Warto zaznaczyć, że organizatorzy wydarzenia zadbali o każdy detal. Przy stolikach leżały estetyczne broszury, dzięki którym każdy mógł zapoznać się z ciekawostkami dotyczącymi konkursu. Bez problemu można było również dowiedzieć się, jaki jest harmonogramem występów. Wszystko działało sprawnie - od obsługi po technikę dźwięku. Można było zamówić coś do picia, zjeść posiłek, albo, jak wielu uczestników po prostu zasiąść na jednym z przygotowanych krzeseł i w ciszy wsłuchiwać się w dźwięki pianina.
Im bliżej było występu jedynego Polaka w finale - Piotra Alexewicza - tym więcej osób napływało do sali, wieć kiedy już rozpoczął grę, niemal wszystkie miejsca były już zajęte. Publiczność wstrzymała oddech i w ciszy wsłuchiwała się w każdy wygrywany przez artystę dźwięk. W tym momencie naprawdę dało się poczuć, że muzyka Chopina jednoczy Polaków - bez względu na wiek, poglądy czy miejsce, z którego przyszli. Wydarzenie "Nanodźwięki" to dowód na to, że Chopin może rozbrzmiewać nie tylko w filharmonii, ale i w przestrzeni codziennej, podobnie jak w opisywanym przeze mnie wcześniej chopinowskim tramwaju. To było spotkanie z muzyką w najbardziej dostępnej i wspólnotowej formie. Dobrze było tam być.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!