Trwa Top of the Top Sopot Festival. Bursztynowy Słowik trafił do Carli Fernandes, która nie kryła poruszenia wyróżnieniem. - Jestem bardzo wzruszona, jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i naprawdę nie wierzyłam w to, że to się wydarzy do końca - mówiła dla tvn.pl. Do Sopotu przyjechał także Andrzej Piaseczny, który wykonał na scenie największe hity. Znalazł także czas, aby porozmawiać z naszą reporterką Weroniką Zając.
Nasza reporterka zapytała Andrzeja Piasecznego, co sądzi o śpiewaniu z playbacku. Wokalista przyznał, że przez wiele lat było to powszechne zjawisko w występach telewizyjnych. - Był taki czas i wiążę się to z technologią tak naprawdę, kiedy w telewizji śpiewało się tylko i wyłącznie z playbacku. Wszyscy udawali. Wystarczy odpalić jakiś portal z teledyskami albo wykonaniami takimi telewizyjnymi. Widzi się, że wszyscy śpiewają z playbacku - powiedział.
Zdaniem Piasecznego muzyka ma dostarczać prawdziwych emocji, a dźwięki nie muszą być zawsze idealne. - Muzyka, mimo wszystko, to jest emocja. To nie jest perfekcja. Kiedy śpiewamy, może nam się zdarzyć coś, naprawdę. Uczymy się śpiewać całe życie, ale czasem wychodzi jakiś kiks, czasem jakaś zmiana, opóźnienie. To wszystko jest życie, które jest nierozerwalne z muzyką, z piosenką. Szczególnie gdy mówimy o muzyce rozrywkowej, to nie jest Konkurs Chopinowski. Zresztą i tam tak naprawdę przez wiele lat dążono do perfekcjonizmu, a teraz troszkę więcej życia dopuszcza się do wykonań - dodał.
W dalszej części rozmowy wokalista wyjawił, czy on także korzysta z playbacku. - Ja osobiście nie uprawiam, ale, powiedzmy, szukając jakiegoś sposobu na usprawiedliwienie, kiedy ktoś tańczy bardzo mocno, to trudno jest tańczyć i śpiewać jednocześnie - powiedział. Wspomniał o najpopularniejszych piosenkarzach. - Myślę, że nawet te największe gwiazdy światowe, których koncerty oglądamy tutaj, wspomagają się tzw. magic truckiem, czyli troszkę udają, że śpiewają - dodał.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!