Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Włodzimierz Czarzasty pojawili się w czwartek 5 czerwca na konferencji prasowej w Sejmie. Liderzy koalicji rządzącej zabrali głos po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem, który sam nie stawił się przed dziennikarzami. Zachowaniu polityków, którzy opowiadali o obecnym stanie polskiego rządu, przyjrzał się na prośbę Plotka ekspert ds. mowy ciała Maurycy Seweryn.
- U Hołowni, zanim rozpoczęła się konferencja prasowa, pojawiła się sekwencja kilku zachowań, które świadczyły o jego stanie emocjonalnym. Po pierwsze stanął bardzo wąsko (na wąsko rozstawionych nogach - red.) i to zachowanie pogłębiało się w miarę upływu czasu - podkreślił na starcie znawca. Taka postawa marszałka Sejmu miała świadczyć, że "czuje się skromnie albo jest przestraszony". - W przypadku pana Hołowni była to reżyseria, która miała włącznie z połączeniem gestów świadczyć, że jest osobą skromną i lekko zakłopotaną - dodał Maurycy Seweryn. Polityk miał przy tym dalej skorzystać z tzw. gestu serdeczności.
Mimo że uśmiechał się, to niezależnie od tego, system komunikacyjny demonstracyjnie miał spowodować konkretne nastawienie dziennikarzy do niego jako marszałka Sejmu
- podkreślił ekspert. Zauważył też u Hołowni pewne oznaki stresu - spięcie ramion i pocieranie dłoni o dłoń. - To są sygnały oznaczające uspokajanie się. Pod kątem werbalizacji, pod kątem kontaktu wzrokowego, panowania nad publicznością... Tutaj mucha nie siada. Pozostałe rzeczy były reżyserią - podsumował wystąpienie Szymona Hołowni specjalista.
- Pan Kosiniak-Kamysz w przeciwieństwie do pana Hołowni stanął bardzo szeroko (z szeroko rozstawionymi nogami - red.). Jest to demonstracja, która służy do tego, aby pokazać, że czuje się bardzo pewnie siebie - zaznaczył dalej znawca w rozmowie z Plotkiem. Postawę tę miał uzupełnić wypięciem klatki piersiowej i gestem dystynkcji. - To dotykanie opuszek dłoni prawej, lewą dłonią na wysokości palca wskazującego i palca serdecznego - wyjaśnił ekspert. Gest ten ma być często stosowany przez polityków, którzy "chcą zademonstrować, jak ważną pozycję zajmują". Kosiniak-Kamysz miał przy tym mieć głowę lekko uniesioną, a jego twarz o "marsowej minie" rozjaśniała się tylko, gdy z ust Hołowni padały różne żarty.
- U pana Czarzastego wystąpiło zachowanie, które sygnalizowało bardzo mocny stres - wyjaśnił nam dalej Maurycy Seweryn. U lidera Lewicy można było dostrzec m.in. ustawienie nóg świadczące o tym, że mógł chcieć "uciec". - Od momentu, kiedy stanął przed publicznością, pojawiły się zachowania, które świadczyły, że nie czuje się pewnie, że to ustawienie nóg jest wyuczonym elementem i tylko zachowanie szczątkowe stopy zdradza prawdziwe emocje - zaznaczył ekspert. Dodatkowo Czarzasty miał też np. poprawiać zegarek na ręce. - Ten sygnał jest zachowaniem atawistycznym oznaczającym, że nie czujemy się komfortowo - skomentował znawca mowy ciała.
Wystąpienie pana Czarzastego zostało przede wszystkim skoncentrowane na operowaniu głosem, braku gestykulacji i przyjęciu postawy obronnej
- dodał Maurycy Seweryn. Polityk miał przy tym przyjąć pozycję "piłkarza" - w lekkim rozkroku, z wyprostowanym plecami, głową uniesioną. - W takiej pozycji osoba stosująca ten gest najchętniej pozostaje w takim ułożeniu i wówczas nie gestykuluje. Efektem ubocznym takiego działania jest to, że przemawiający musi rekompensować swoje emocje przez ruchy głową - wyjaśnił ekspert.
- W okolicach dziewiątej minuty konferencji pojawiło się zachowanie, które świadczy bardzo mocno o relacjach pomiędzy tymi trzema politykami - ocenił dla Plotka znawca. - Dwóch przedstawicieli Polski 2050 zaczęło żartować sobie, ironizować z pana Czarzastego w efekcie pan Czarzasty zachował się pasywno-agresywnie, przyjmując postawę obronną. Odwzajemnił się również złośliwościami w stronę pana Kosiniaka-Kamysza i pana Hołowni - zauważył Maurycy Seweryn, podsumowując, że "to nie wróży dobrze koalicji i rozmowom, które są teraz prowadzone". Politycy poruszyli wtedy temat wewnętrznej komunikacji i przekazywania informacji między koalicjantami, o czym zaczął mówić Kosiniak-Kamysz. Gdy oddał głos Czarzastemu, ten niejako wbił mu lekką szpilę. - Nie wiem, czy za dużo się po mnie nie spodziewasz, panie premierze kochany... - skomentował przedstawiciel Lewicy. - Nigdy się nie zawiodłem! - odpowiedział mu prędko Kosiniak-Kamysz. - Dużo się po tobie spodziewaliśmy - dodał także Hołownia. - No i nie zawiodę was... - podsumował wymianę zdań Czarzasty.