W sobotę 15 marca Telewizja Republika poinformowała o śmierci bliskiej współpracowniczki Jarosława Kaczyńskiego, Barbary Skrzypek. Informacje niedługo potem zostały potwierdzone także przez samego prezesa PiS. Kilka dni wcześniej, 12 marca, Skrzypek była przesłuchiwana w prokuraturze w sprawie afery "dwóch wież". Jak poinformowano, przesłuchanie trwało około czterech godzin i odbywało się w kulturalnej atmosferze. Według polityków PiS to wydarzenie miało mieć związek ze śmiercią kobiety. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal wp.pl, Jarosław Kaczyński chce złożyć zawiadomienie do prokuratury dotyczące prokurator Ewy Wrzosek i mecenasa Jacka Dubois. W uzasadnieniu Kaczyński ma przekonywać, że to właśnie oni "przyczynili się" do śmierci Skrzypek. Prezes PiS zwołał w tej sprawie konferencję prasową. Poprosiliśmy eksperta o ocenę mowy ciała polityka.
Podczas konferencji prasowej Jarosław Kaczyński powiedział o bardzo poważnych zarzutach wobec prokuratury dotyczących śmierci Barbary Skrzypek. - Mamy w Polsce demokrację walczącą i mamy pierwszą ofiarę śmiertelną tej demokracji walczącej. To, co zrobiła prokuratura z panią ś.p. Barbarą Skrzypek to skandal pod każdym względem - podkreślił. Polityk podkreślił, że ma zamiar doprowadzić do tego, aby osoby odpowiedzialne poniosły konsekwencje. - Będziemy dążyć, aby ta sprawa została wyjaśniona do końca. Nie ma dzisiaj państwa prawa ani demokracji. Jest coś, co Tusk określił jako "demokrację walczącą" - dodał. O ocenę mowy ciała Jarosława Kaczyńskiego poprosiliśmy eksperta od mowy ciała i trenera wystąpień publicznych, a także autora książki "Mowa ciała mówcy" Maurycego Seweryna. Specjalista podkreślił, że w przypadku wystąpień publicznych dla odbiorcy najistotniejsze jest pierwszych 30 sekund przemówienia i to właśnie głównie na podstawie tej części określa swój osąd. Seweryn zauważył, że przez 80 proc. tego czasu Jarosław Kaczyński w patrzył w dół lub w bok i unikał bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Ekspert podkreślił, że prezes PiS nie lubi tej formy wystąpień publicznych i widać, że nie czuje się w takiej sytuacji komfortowo. Zdaniem eksperta całe spotkanie można było podzielić na trzy sekwencje.
Pierwsze było silne niezadowolenie mimiczne. Wręcz żądanie zachowaniem wzrokowym i patrzeniem na współpracownika, aby ten uciszył krzyczące w czasie tego spotkania z dziennikarzami kobiety
- ocenia Seweryn. Maurycy Seweryn zauważył, że w momentach, kiedy polityk miał całkowitą pewność tego co mówi, utrzymywał kontakt wzrokowy z dziennikarzami i osobami, które były zgromadzone przed nim. Natomiast kiedy nie był pewien, czy dane zdarzenia miały miejsce, uciekał wzrokiem na bok, co od razu dało się zauważyć.
Unikał kontaktu wzrokowego, kiedy nie był pewny faktów lub koloryzował, naginał rzeczywistość i nie był przekonany do tego, co mówi w czasie swojego oświadczenia
- podkreślił ekspert.
Jak zauważył Maurycy Seweryn, spotkanie Kaczyńskiego z reporterami miało charakter wiecu. Za prezesem PiS widać innych ludzi, co symbolicznie podkreślało, że stoją za nim murem. Taka forma spotkania narzuciła tej konferencji specyficzny wydźwięk. "Nadawało temu spotkaniu bardziej wolnościowego, solidarnościowego charakteru" - podsumował ekspert.