• Link został skopiowany

Prof. Godzic o Joannie Moro: Boję się o jej karierę. Po występie w Opolu wiemy, że nie jest Anną German

Joanna Moro pojawiła się nagle i stała się bardzo popularna. Czy nieudany występ w Opolu przekreśli jej karierę?
Joanna Moro
Kapif/WBF/TVP

Boję się, że ludzie zaczną mnie oceniać nie wiadomo za co, nie wiadomo po co - mówiła w kwietniu Joanna Moro u Kuby Wojewódzkiego. Jej obawy się  sprawdziły. Zaczęli oceniać. Dlaczego? Bo z dnia na dzień, z nieznanej serialowej aktorki stała się gwiazdą, ukochaną Anną German. Gdy jednak po fatalnym występie w Opolu okazało się, że wcale nie jest wcieleniem "białego anioła estrady", na Moro spadła fala krytyki tak duża, że śmiało można zadać pytanie, czy aktorka ma szansę utrzymać się na powierzchni show-biznesu, czy też nieuchronnie spadnie na dno. Profesor Wiesław Godzic, filmoznawca, medioznawca i socjolog mówi wprost:

Boję się o jej karierę. Jest zbyt szybka. Zbyt gwałtownie awansowała do rangi dojrzałej i w dodatku narodowej gwiazdy. Prowadzenie Festiwalu w Opolu to była zwykle nobilitacja, rodzaj nagrody, którą dostawały uznane gwiazdy. Boję się, że pani Moro będzie musiała wrócić teraz na swoje miejsce. Do seriali - jako aktorka, cz ęsto nawet nie główna. Można rozumieć to jako swego rodzaju deklasację, jednak teraz Moro musi się zawziąć i dużo pracować, żeby zbudować swoją karierę na solidnej bazie i być kimś więcej niż "kiepsko śpiewającą aktorką grającą Anną German". Czy jej się to uda, nie wiem - dużo zależy od jej determinacji. - mówi w rozmowie z Plotek.pl.

Robert Kozyra, były szef Radia ZET i były juror "Mam talent!" powiedział w rozmowie z nami, że J oanna Moro do tego stopnia zidentyfikowała się z postacią, że uwierzyła także, że potrafi śpiewać . Być może jednak krytyka jej występu jest tak głośna i agresywna, ponieważ to nie tyle ona uwierzyła, że jest Anną German, lecz my - widzowie.

Widzowie chcą kochać swoich idoli i wyobrażenia z nimi związane. Widzieliśmy ładną i miłą aktorkę, która zagrała Annę German, według mnie - dość słabo, która jest podobna do niej, ale okazało się, że ani nie śpiewa jej głosem (to oczywiste), ani nie ma w sobie jej pasji (a mogłaby). Sceniczny cz łowiek składa się jednak z głosu i z wyglądu. Widzowie chcieliby widzieć totalność - zmartwychwstałą Annę German. Cz ęść widzów nie rozczarowała się - dostała ładny obrazek. A to za mało jak na piosenkarkę. Ten przykład uczy nas, żeby rozdzielać wyobrażenia funkcji scenicznych. Może się przecież pojawić piosenkarka o bardzo podobnym głosie do German, która jednak będzie wyglądać nie najlepiej. Moro to miła i sympatyczna osoba, która jedynie pretendowała do całokształtu: niemożliwej-do-podrobienia Anny German - mówi w rozmowie z Plotek.pl prof. Wiesław Godzic.
Joanna Moro
Joanna Moro Kapif
Kapif
Zobacz wideo

Joanna Moro nie jest więc (o czym boleśnie zdążyliśmy się przekonać) Anną German. Kim więc jest? Urodziła się 13 grudnia 1984 roku w Wilnie, w polskiej rodzinie. Na Litwie chodziła do szkoły, nawiązywała przyjaźnie.

"Zajmuję się wszystkim, ale też niczym" - mówiła Joanna Moro w wywiadzie z Wiadomości 24.pl. Nim ostatecznie wybrała aktorstwo, interesowała ją muzyka (grała na akordeonie, śpiewała, grała na pianinie, skończyła szkołę muzyczną), ale także modeling - jako 16-letnia uczennica Wileńskiego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza zdobyła tytuł "Dziewczyna Kuriera 2000" w konkursie piękności, zorganizowanym przez "Kurier Wileński", a w 2005 wzięła udział w konkursie Miss Polonia.

Więcej http://superseriale.se.pl/seriale/anna-german-joanna-moro-kim-jest-aktorka-ktora-gra-anne-german_309649.html

Joanna Moro
Joanna Moro Kapif
Kapif

Jak znalazła się w Polsce?

Myślałam o studiach w Polsce lub Rosji. I padło na Polskę - mówiła dalej wywiadzie z portalem gloswielkopolski.pl. Do Warszawy zdawali moi koledzy - Agata Meilute i Janek Dravnel. Poszłam ich śladem. Dostałam się za pierwszym razem, z największą liczbą punktów. Tym mogę się pochwalić, bo potem z nauką już tak dobrze nie było... - Pamiętam, że uczyłam się w Parku Łazienkowskim tekstów na egzamin. Chyba wydałam się im egzotyczna (śmiech) - diagnozuje swój sukces w rozmowie z Dziennik.pl.
Joanna Moro
Joanna Moro Screen z Facebook.com
Screen z Facebook.com

Nazwisko Moro, podobnie jak większości jej koleżanek i kolegów z roku, znaleźć było można w napisach końcowych polskich seriali, rzadko kiedy w czołówkach. Przyszła odtwórczyni roli Anny German grała w większości rodzimych tasiemców. W jej emploi są takie tytuły jak: "M jak miłość", "Londyńczycy", "Samo życie", "Na Wspólnej", "Barwy szczęścia", "Plebania", czy "Majka". Zawsze były to jednak epizodyczne role. Przez długi czas grała też w teatrze.

Joanna Moro
Joanna Moro Kapif
Kapif

Jednak amerykański sen Moro miał dopiero się ziścić. Dostała taką rolę, o jakiej marzy każdy aktor w zeszłym roku. Nie mogę narzekać. Dostałam rolę życia w wieku 26 lat - w serialu o Annie German mogłam pokazać cały wachlarz emocji - mówiła w rozmowie z Dziennik.pl.

O mały włos jednak "rola życia" Joanny Moro przeszłaby jej koło nosa. Udział w castingu do serialu był dziełem przypadku.

Powiedziała mi o nim moja koleżanka [Aleksandra Prykowska, też aktorka - przyp. red.]. Nie wiedziałam za dużo o Annie German. (...) -  wspominała w wywiadzie z Dziennik.pl. - Poza tym nie miałam chęci iść na ten casting, ponieważ mam małe dzieci i nie po drodze byłyby mi wyjazdy. Koleżanka zaczęła mnie jednak przekonywać.
fot.TVP 1

Twórczość Anny German nie była Joannie Moro bliska. Dopiero przed castingiem zaczęła szukać o niej informacji.

Usłyszałam "Człowieczy los" i się zakochałam. "Człowieczy los" i Wikipedia. To wystarczyło. Wtedy wiedziałam, że drzwi wywalę, ale muszę trafić na kasting - mówiła w programie "Tomasz Lis na żywo".

O przesłuchaniach dowiedziała na dzień przed ich rozpoczęciem, gdy listy kandydatów są już dawno zamknięte.

Musiałam sama zadzwonić i prosić, by mnie przyjęli. Producentka nie miała czasu. Opowiadała potem, że zobaczyła mnie na korytarzu i nie chciała już przesłuchiwać (...) Ale zaczęłyśmy rozmawiać po rosyjsku i po tej rozmowie postanowiła zaprosić mnie na przesłuchanie. Wtedy powiedziałam, że chcę zaśpiewać "Człowieczy los". Potem producentka przyznała, że to ją ujęło - wyjaśniła aktorka w wywiadzie dla Gloswielkopolski.pl

Kolejne wydarzenia są już, jak żywcem wyjęte, z hollywoodzkiego filmu. Jedno wyznanie zapewniło Moro przychylność producentki.

Producentka opowiadała, że z tych nerwów śniła się jej... Anna German. We śnie pytała piosenkarkę: "Czy możemy zrobić o pani film?". Wyśniona Anna German odpowiedziała, że tak, ale musi być w nim piosenka "Człowieczy los", zaśpiewana po polsku - opowiadała w tym samym wywiadzie Moro.
Joanna Moro
Joanna Moro EastNews
EastNews

Sukces serialu otworzył Joannie Moro drzwi na salony. Zaczęła spijać śmietankę: pokazuje się na prestiżowych imprezach, pozuje kreacjach od najlepszych polskich projektantów, o wywiad z nią zabiegają wszystkie gazety i stacje telewizyjne.

Zrobiłam coś, co jest wartościowe. Za co rękę mogę uciąć. Fajnie, że dziś jestem znana jako Joanna Moro, bo zagrałam fajną rolę - powiedziała w programie Kuby Wojewódzkiego.
Narzekam na to wszystko, że nie mam czasu, że chodzą za mną "paparuchy". Ja się z tym źle czuję, bo ja nie jestem Anną German - zwierzyła się Kubie Wojewódzkiemu.
Joanna Moro
Joanna Moro Joy
Joy

Czy rola jej życia okaże się końcem kariery? W Polsce póki co zobaczyliśmy jedynie jej feralny występ na Festiwalu w Opolu. Zupełnie inaczej rysuje się kariera Moro za wschodnią granicą. Nie sposób znów uniknąć porównań do Anny German, która także w Rosji była znacznie bardziej znana i doceniana. Aktorka dostała tam właśnie rolę w kolejnym serialu (pt. "Talianka") , prowadziła tam festiwal "Wisła", a także zaproponowano jej rolę w filmie.

Joanna Moro z synami.
Joanna Moro z synami. Screen z Facebook.com
Screen z Facebook.com

Rzadko zdarza się, że sukces w życiu zawodowym idzie w parze ze spełnieniem życiu osobistym. Pod tym względem historia Joanny Moro idealnie nadaje się na scenariusz romantycznej, amerykańskiej komedii. Gdzie w takim filmie początkująca aktorka może spotkać miłość swojego życia?

To romantyczna historia. Studiowałam wtedy na Akademii Teatralnej. Koleżanka zaprosiła mnie na "Makbeta" do Teatru Rozmaitości. Spotkałam tam znajomą nauczycielkę z Wilna (...) Usiadłam obok niej, przedstawiła mi swojego syna, który później odwiózł mnie do domu. Na początku spodobało mi się to, że jest wysoki. Zaczęło się od chęci poznawania siebie, od przyjaźni. Jesteśmy bardzo różni, dlatego byliśmy siebie niezwykle ciekawi. W mojej głowie wszystkie szufladki są pootwierane - on, inżynier, ma za to wszystko poukładane Wyszłam za mąż, jak miałam 24 lata - opowiedziała Joanna Moro w rozmowie ze "Zwierciadłem".

Prywatnie Joanna Moro jest zakochaną żoną i spełnioną matką dwóch synów. 3-letniego Mikołaja i 6-miesięcznego Jeremiego. Gdy kręcono zdjęcia do "Anny German" musiała zostawić rodzinę na 8 miesięcy. W tym czasie była już w ciąży najmłodszym synkiem. Nieocenioną pomocą jest mąż Mirosław Szpilewski.

Czasami sama czuję się jak duże dziecko, on jest o wiele dojrzalszy. Nie mam cierpliwości, by przez godzinę bawić się kolejką elektryczną, a on tak. Za to dbam, by dzieci były nakarmione, wykąpane, ubrane. Uzupełniamy się w opiece - mówiła w rozmowie ze "Zwierciadłem".
Materiały TVP

Hollywoodzka historia Moro nie kończy się zdaniem "żyła długo i szczęśliwie". Weszła na sam szczyt i co dalej?

Nawet jeśli nie dostanę w przyszłości dużej, ciekawej roli, to jestem spełniona jako aktorka. Poczułam, że to, co zrobiłam, jest czymś wielkim, chce mi się o tym mówić.

Chce mówić sama Moro i póki co, mówią też inni. Taki gwar miło łechce ego. O Moro mówi się jednak, że jest "zwyczajną, normalną dziewczyną", dlatego w środowisku nikt nie prognozował, że aktorka stanie się jedną z tych gwiazd, które "wyskakują z lodówki". Jednak na zdjęciach z imprez coraz częściej widzimy twarz Moro, częściej słuchamy wywiadów z nią, jej agent jest coraz mniej uchwytny.

Wszyscy mi mówią nie zmieniaj się. A ja przecież nie wiem, jak będzie. Czasami człowiek się zatraca. Mam nadzieję, że będę zawsze szła swoją drogą - mówiła w programie Kuby Wojewódzkiego.

Trzeźwa ocena sytuacji. Czyją matką jest nadzieja? Wiadomo. Czy jednak ktoś dziś wierzy w porzekadła?

Joanna Moro
Joanna Moro WBF
WBF
Zobacz wideo

Zuzanna Iwińska

Więcej o: