Anna Szarek weszła do show-biznesu z przytupem. Jeszcze nie wszedł na ekrany film "Last minute", w którym gra, a już wszyscy wiedzieli, kim jest. Bo jej partner, Ludwik Sobolewski, prezes warszawskiej giełdy, stracił posadę. Podobno miał polecić współpracownikowi, by ten namawiał firmy do zainwestowania w produkcję filmu.
Zmęczona hałasem, jaki wybuchł wokół niej, zadzwoniła do mamy. I wtedy przypomniała sobie słowa taty, który zawsze powtarzał: "Popatrz, pojedynczą gałązkę łatwo jest złamać, a całą wiązkę już nie."
Z Ludwikiem Sobolewskim poznali się w pracy. Kiedy się zorientowała, że mu się podoba?
Szarek przyznaje, że ten związek jest dla niej bardzo ważny. I nie ukrywa fascynacji Sobolewskim.
Przyznaje, że jest kochliwa. A właściwie emocjonalna. Co robi, gdy spotyka mężczyznę, który jej się podoba?
Lubi gdy facet ma ironiczne poczucie humoru, uwodzi i jest władczy. Zakochała się po raz pierwszy, gdy miała... 5 lat. Jej ojciec, nauczyciel historii, udzielał mu korepetycji.
Skończyła renomowane liceum prowadzone przez zakonnice. Nie wydaje się jednak wstydliwa, choć przyznaje, że nie lubi całować się na ekranie. To dla niej okropnie krępujące. Przed sceną w "Last minute", której całuje się z Wojciechem Mecwaldowskim, łyknęła sobie szklaneczkę whisky.
Po "aferze" dostała kilka propozycji rozbieranych sesji. Ale żadnej nie przyjęła.
Anna Szarek wydaje się być szczera. Przyznaje na przykład, że kiedyś miała kompleksy. Dziś nie są one tak silne jak kiedyś, ale podobno nadal nie lubi swoich odstających uszu, krzywego nosa, chudych nóg. Mówi, że chciałaby przytyć.
Niedawno dermatolog powiedział jej, że mogłaby już sobie zrobić botoks, bo ma pierwsze zmarszczki pod oczami. Zdziwiła się, bo ma dopiero 28 lat. I zarzeka się, że botoksu nie zrobi.
Marzy o domu z pięknym sadem. I choć nie mówi wprost, marzy też o dziecku.
Cały wywiad znajdziecie w marcowym "Logo".