Willa Ekipy nie wytrzymała miesiąca ich bytności. W 12. odcinku zastrajkowała pralka.
Screen z MTV
Awaria pralki poprzedzała wyjazd uczestników "Warsaw Shore" do Wrocławia. Ewelina, której ubrania dopiero prały się, musiała spakować mokre.
Screen z MTV
Ekipa we Wrocławiu imprezowała w klubie Eter. W przygotowaniach do wyjścia prym wiedli Alan i Wojtek, którzy prasowali ubrania całej grupie. Gdy już każdy się wyszykował, po uczestników podjechała biała limuzyna.
Screen z MTV
Pod klubem Ekipę przywitali fani. Prosili o autografy, wspólne zdjęcia itp.
Screen z MTV
W pewnym momencie urządzono konkurs mokrego podkoszulka.
Screen z MTV
Nagrodą w konkursie była noc z Pawłem. W efekcie, całej nocy zwyciężczyni z nim nie spędziła, lecz tylko kilka chwil. W dodatku nie były one jedynie z Pawłem, lecz także z Alanem. Obaj zabrali do VIP Roomu dwie dziewczyny.
Screen z MTV
Inni faceci z Ekipy nieco bardziej nieśmiało obchodzili się z paniami. Kuba wypatrzył w klubie dziewczynę, którą, ze względu na jej urodę, nazywali potem "Cukiereczek". Niestety, Ptyś strzelił sobie w kolano, mówiąc do swojej partnerki:
Screen z MTV
Znacznie lepiej w klubie bawiła się Mała Ania i Ewelina.
Do tego flirtowała i całowała się z kilkoma dziewczynami w klubie. Jedną z nich była Ewelina.
Screen z MTV
Potem jednak obie zmorzył sen. Dziewczynom trzeba było pomóc wyjść z klubu.
Screen z MTV
Z Wrocławia bus zabrał uczestników programu do Czech. Jako że większość Ekipy była zmęczona po imprezie, nie zauważyła, że jest w innym kraju. Najbardziej zdziwiona była Ewelina.
Screen z MTV
Dziewczyny były jeszcze bardziej skołowane przez żarty chłopaków.
Screen z MTV
Gdy jednak w końcu wszyscy zrozumieli, że są w czeskiej Pradze, poszli zwiedzać miasto. Stolica Czech zauroczyła każdego.
Jedynym bardziej dramatycznym punktem wizyty w Pradze był obiad, który Ekipa zjadła w restauracji V Cipu. Już sama nazwa rozbawiła uczestników.
Screen z MTV
Zasadniczym problemem był język.
Wyzwaniem okazało się złożenie zamówienia. Mała i Ewelina zakomunikowały kelnerowi jedynie, że "chcą placka po węgiersku", co powtórzyły kilka razy, za każdym razem wolniej, wyraźnie artykułując.
Paweł też miał kilka problemów.
Ewelinie czeskie jedzenie nie smakowało.
Screen z MTV
Zabawną pomyłkę zaliczyli też amatorzy u-botów, czyli kieliszka mocnego alkoholu wrzuconego na dno szklanki piwa. Nie mogli znaleźć upragnionego drinka w menu. W pewnym momencie w oczy rzuciła im się nazwa "utopence". Choć brzmienie faktycznie może sugerować konotacje z u-botem, to jednak w rzeczywistości jest to tradycyjna czeska zakąska.