• Link został skopiowany

Basia Ritz: Mój mąż mówi, że cokolwiek wezmę do ręki, zrobię z tego coś pysznego. To najwspanialszy komplement na świecie

Zwyciężczyni pierwszego polskiego "MasterChefa" opowiedziała nam o swoim mężu i dzieciństwie!

Pierwsza polska "MasterChef"

Uporządkowany świat Basi Ritz wywrócił się do góry nogami, odkąd została pierwszym polskim "MasterChefem"! Zyskała ogromną popularność, a jej zamiłowanie do gotowania zostało wreszcie docenione:

Dzięki udziałowi w programie "MasterChef" zyskałam sobie sympatię bardzo wielu, nieznanych mi dotąd, osób. Gdy idę ulicą, ludzie proszę mnie o autografy, chcą robić sobie ze mną zdjęcia. Do tej pory nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Muszę jednak powiedzieć, że jest to całkiem miłe uczucie - powiedziała w rozmowie z Plotek.pl.

Ritz trudno było jego przyzwyczaić się jej do siebie na szklanym ekranie:

Dziwnym doświadczeniem było dla mnie oglądanie i słuchanie samej siebie w telewizji. Muszę przyznać, że początkowo mnie to trochę peszyło.

Ciągła obecność kamer nie była jednak łatwa:

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z telewizją, dlatego na początku obawiałam się kamer. Zastanawiałam się jak powinnam, a jak nie powinnam, się zachowywać. Jednak  szybko okazało się, że stres, presja czasu oraz konieczność koncentracji na każdym zadaniu, powodowały że kamery stawały się "przezroczyste" - powiedziała.

O dzieciństwie

Miłość do gotowania towarzyszyła Ritz od najmłodszych lat:

Chochelki to były moje laki Barbie. Uwielbiałam siedzieć w kuchni i podpatrywać jak moja mama lub babcia coś na kuchni warzą, gotują. To było dla mnie naprawdę niesamowite, wręcz magiczne, móc obserwować, jak ze zwykłej kości, paru warzyw i wody powstaje pyszny rosół, a z kilku prostych, niepozornych składników powstaje pyszne ciasto! - zdradziła.

Przyrządzanie posiłków było dla niej najlepszą zabawą:

Ciągnęło mnie do tego magicznego świata. Od najmłodszych lat chciałam uczestniczyć w tworzeniu tych wszystkich wspaniałości. Na początku skrobałam marchewki, pietruszki, obierałam ziemniaki, a potem piekłam ciasta. Wszystko to przychodziło mi z łatwością i sprawiało mi ogromną radość.

Zamiłowanie do pichcenia jest najwyraźniej w rodzinie Basi Ritz dziedziczne:

Moje dzieciństwo to bogactwo smaków. Zarówno moja mama, jak i babcia cudownie gotowały. Jednak do tej pory najmilej wspominam kromkę świeżego chleba z serem lub zupę szczawiową z jajkiem i grzankami.

O mężu

Co jest dla Ritz najpiękniejszym wyznaniem miłości?

Mojemu mężowi smakuje wszystko, co mu przygotuję. Kiedyś powiedział mi, że nie spotkał jeszcze osoby, która tak jak ja, cokolwiek weźmie do ręki, zrobi z tego coś pysznego. To był najwspanialszy komplement na świecie. Usłyszeć coś takiego, to było nawet lepsze, niż kiedy mówił, że dla niego jestem najpiękniejszą kobietą na świecie - zdradziła.

Czy kuchnia polska i niemiecka mają ze sobą coś wspólnego?

Kuchnia polska i niemiecka są wbrew pozorom bardzo do siebie podobne. My mamy zrazy - oni rolady, u nas są pierogi, a tam maultaschen... Mogłabym podawać przykłady w nieskończoność. Moich niemieckich znajomych zachwyciłam jednak polskimi zupami. Kiedyś nawet założyłam się nawet, że przez 30 dni, będę codziennie gotować inną. Nie chcieli mi uwierzyć, ale koniec końców wygrałam, a oni byli zachwyceni. Bardzo im smakowały i nie mogli się nadziwić bogactwem polskich zup - wyjaśnia.
Basia Ritz, mąż. Basia Ritz, mąż. Archiwum prywatne

O gotowaniu

Czym jest dla Basi Ritz gotowanie?

Gotowanie to moja miłość, moja namiętność, moja pasja. To, że mogę teraz dzielić się tym z innymi, to największa nagroda. To, że zostałam doceniona przez naszych jurorów oraz przez Jordi Cruz, utwierdza mnie w przekonaniu, że gotowanie jest tym, czym powinnam się zająć w życiu. Teraz mam już swoją książkę, z której jestem taka szczęśliwa. To wszystko bardzo mnie fascynuje i cieszy.

Czy Ritz wróci do Polski?

Bardzo mnie ciągnie do Polski. Mam dużo planów z nią związanych: program kulinarny w telewizji, bistro... Mam nadzieję, że to wszystko uda się zrealizować jak najszybciej!
Basia Ritz. Basia Ritz. Screen z Facebook.com

O "MasterChef"

Czy w programie Basia Ritz kogoś grała?

W programie starałam się być zawsze sobą. Nigdy niczego nie udawałam. Byłam szczera zarówno w stosunku do siebie, jak i w stosunku do uczestników, czy jurorów. W tym względzie nie mam sobie nic do zarzucenia. Pewnie dlatego nie przejmuję się krytycznymi uwagami na temat mojego zachowania, czy mojego charakteru. Bardziej boli, gdy czytam, że np. nie potrafię gotować... No bo skąd niby ktoś ma to wiedzieć, nie próbując mojego dania? - zastanawia się Ritz.

Jak reaguje na negatywne komentarze?

Staram się nie przejmować komentarzami, że to nie ja powinnam wygrać. Przez cały program starałam się dawać z siebie wszystko, gotować najlepiej jak tylko potrafię!  Przez cały czas trwania programu, ani razu nie byłam wytypowana do zagrożonej trójki uczestników. O czymś to jednak świadczy... - wyznała.

Mąż Basi Ritz jest Niemcem i para mieszkała właśnie w Niemczech. Zwyciężczyni show spotkała się z nietolerancją:

Najbardziej nie lubię ksenofobicznych komentarzy, a niestety i takie pojawiają się na moim blogu.  To przykre czytać coś takiego na swój temat, tym bardziej, że ja przecież jestem  Polką! Urodziłam się w Polsce, mam polskie obywatelstwo i chcę tu wrócić! - powiedziała.
Basia Ritz. Basia Ritz. Screen z Facebook.com

O jurorach

Co powiedziała nam Ritz o jurorach?

Wszyscy jurorzy w programie byli bardzo surowi, ale sprawiedliwi - odpowiedziała.

Ritz była uznawana za faworytkę programu:

Spotkałam się z opiniami, że Magda Gessler mnie faworyzowała. Według mnie było wręcz odwrotnie. Miałam wrażenie, że Magda Gessler nie przepada za mną za bardzo. Gotując każde danie zastanawiałam się, co mogłoby się jej w nim nie spodobać - wyjaśniła.
Więcej o: