Lucynę Malec wszyscy kojarzą z rolą Danusi z serialu "Na Wspólnej". Artystka spełnia się też na deskach warszawskiego Teatru Kwadrat. Jest zawsze uśmiechnięta i serdeczna. 25 lat temu na świat przyszła niepełnosprawna córka aktorki, Zofia. Malec przez cały czas wychowywała dziecko samodzielnie, bo mąż zostawił ją zaraz po narodzinach dziewczynki. W szczerym wywiadzie dla "Vivy!", którego udzieliła kilka lat temu, opowiedziała o macierzyństwie.
Aktorka urodziła córkę z dziecięcym porażeniem mózgowym. Nie wiedziała, jak opiekować się Zosią. Wszystkiego musiała się nauczyć, zrozumieć i poradzić sobie bez pomocy innych. Dopiero w 2015 roku przyznała w mediach, że dziewczynka jest niepełnosprawna. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską w wywiadzie "Vivy!" z 2018 roku powróciła do dramatycznego wspomnienia z dnia porodu. Przyznała, że początkowo nic nie wskazywało na to, że dziecko jest chore.
Od razu nie, wszystko działo się bardzo szybko i bardzo dramatycznie. Nie mogłam Zosi urodzić, użyto vacuum i włożono moje dziecko do inkubatora, a ja zasnęłam, bo byłam bardzo zmęczona. Kiedy spałam, córka umierała, ale nie umarła. Wszystko się wydarzyło w trakcie porodu i zaraz po. Choć to było 20 lat temu, nadal tkwię na tej sali porodowej. Następnego dnia zobaczyłam ją zaintubowaną, taką małą biduleczkę - wyznała.
"Zosia dostała tylko cztery punkty na dziesięć w skali Apgar, zdążyłam ją przytulić i od razu ją ode mnie zabrano. Niedotlenienie nastąpiło później w nocy" - dodała. Choć od narodzin Zofii minęło już wiele lat, to wspomnienie wciąż wywołuje łzy u Lucyny Malec. "Muszę się uspokoić, do dziś na to wspomnienie zaczynam reagować płaczem" - mówiła. Aktorka początkowo obwiniała siebie o chorobę córki. To do siebie kierowała wszystkie pytania. "Zadawałam sobie pytania, co mogłam zrobić, a czego nie zrobiłam, czego nie dopilnowałam, może zaniechałam jakichś badań. Wszystkie moje pytania były do mnie samej. [...] Dostała drgawek, przestała oddychać, dlatego ją zaintubowano. Podobno zdarzył się też wylew krwi do mózgu, dostała leki przeciwpadaczkowe" - wspomina poród Malec.
Gwiazda w dalszej części przejmującej rozmowy wyznała: "Ona po prostu nie chciała się urodzić, a ja biorę winę na siebie, że nie umiałam jej do życia zachęcić. Zresztą nie chcę już myśleć o niczyjej winie, nie chcę nikogo oskarżać". Dziewczynka od razu trafiła pod opiekę specjalistów. Została otoczona dobrą opieką neonatologiczną i jest rehabilitowana do dzisiaj. Zofia wyrosła na piękną kobietę. Wciąż jednak zmaga się ze skutkami choroby. "Jest chora, nie mówi, nie chodzi samodzielnie, nie potrafi się sobą zająć. [...] Gdy zostawi się ją samą, nie wykaże żadnej inicjatywy, nie wykona wokół siebie żadnej czynności. Cały czas trzeba ją stymulować, pobudzać do życia. Wiem, że moja córka jest piękna, a ja widzę, że jest i mądra, i dowcipna, i bystra, ale jestem matką, więc mogę nie być obiektywna" - mówiła aktorka.