Więcej aktualnych informacji ze świata show-biznesu przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Informacje o rzekomym kryzysie w związku Zenona i Danuty Martyniuków pojawiły się kilka miesięcy temu. Powodem kłótni i nieporozumień miała być napięta i stresująca sytuacja związana z ich synem. W mediach spekulowano, że wieloletni związek chyli się ku upadkowi i może skończyć się rozwodem. Głos w tej sprawie zabrał sam zainteresowany, który postanowił rozprawić się z plotkami. Jego słowa nie pozostawiają żadnych wątpliwości.
Wokalista przez pewien czas nie wypowiadał się publicznie na temat rzekomych problemów w małżeństwie. Najwyraźniej jednak zmienił zdanie. Na łamach katolickiego tygodnika "Dobry Tydzień". Zapewnił, że wspólnie z małżonką pracują nad związkiem, ponieważ w ich słowniku nie ma słowa "rozwód".
Ja i Danusia jesteśmy, jak to mówię, "ludźmi starszej daty". Rzeczy wolimy naprawiać, a nie wyrzucać, a tak przecież robi wielu ludzi w dzisiejszych czasach. Myślę, że to jeden z elementów, który nas utrzymuje razem. Przed ślubem spotykaliśmy się przez dwa lata, podjęliśmy decyzję, że pragniemy iść przez życie jako małżeństwo. Mam nadzieję, że tak pozostanie dalej, aż do śmierci - powiedział Martyniuk.
Przy okazji Zenon Martyniuk dodał, że rzeczywiście w ich domu zdarzają się kłótnie, ale nie trwają one zbyt długo.
Jak w każdym małżeństwie, tak i w naszym kłótnie się zdarzają, ale są to raczej krótkie sprzeczki, takie wybuchy złości - przyznał.
Wokalista zaznaczył, że ich małżeństwo nie różni się od innych relacji i podobnie jak większość ludzi oni również miewają gorsze i lepsze dni.