18 października w "Pytaniu na śniadanie" gośćmi byli Hyuk i Hyo Lee - bracia z Korei Południowej, którzy zdobyli sympatię publiczności podczas XIX Konkursu Chopinowskiego. Młodzi pianiści mieli opowiedzieć o swoich doświadczeniach związanych z muzyką Fryderyka Chopina oraz o udziale w prestiżowym wydarzeniu. Niestety, rozmowa z Robertem Stockingerem i Krystyną Sokołowską szybko przerodziła się w serię niezręczności.
Fani Konkursu Chopinowskiego w komentarzach zamieszczonych na facebookowej grupie zauważyli, że prowadzący pomylił kraj pochodzenia artystów, przekręcał imiona, a pytania dotyczyły spraw błahych, momentami zupełnie niezwiązanych z muzyką klasyczną. "Panowie pochodzicie z Japonii" - zaczął Robert Stockinger. Hyuk i Hyo Lee szybko wyjaśnili, że pochodzą z Korei Południowej. W sieci natychmiast pojawiła się fala krytyki. Wielu internautów podkreślało, że mylenie krajów Azji Wschodniej to w Polsce wciąż powszechny przejaw ignorancji kulturowej. Zwracano uwagę, że tego typu wpadki są szczególnie bolesne w kontekście wydarzenia o światowej randze, które wymaga od mediów większej wrażliwości i przygotowania.
"Wrzucanie do jednego worka Chin, Korei i Japonii to ignorancja, która ciągle się powtarza. To tak, jakbyśmy sami byli wrzucani z Rosjanami i Portugalczykami do jednego worka" - brzmiał jeden z komentarzy. "Takie światowe wydarzenie jak Konkurs Chopinowski, który jest raz na pięć lat, powinien być szerzej pokazywany w różnych kanałach tv. To wtedy nikt nie robiłby takich błędów i wiedziałby, że w konkursie występują świetni bracia z Korei Południowej mówiący genialnie w języku polskim, a nie z Japonii. Trochę wstyd", "Koszmar, aż mi ciśnienie podnieśli! Gadki nawet nie na poziom przedszkolaków. Nie wiedzą, z kim rozmawiają, prowadzący jakieś farmazony o tym, że niby Konkurs Chopinowski jest w Polsce coraz mniej popularny (sic!), brak pomysłu na ciekawe pytania....naprawdę wstyd..."- pisali inni.
W pozostawionych w sieci komentarzach pojawiły się też głosy, że podobne sytuacje są symptomem szerszego problemu - spłycania przekazu w programach telewizyjnych. Część komentujących zestawiła tę sytuację z poziomem mediów w Korei Południowej, gdzie - jak zauważali - dziennikarze często posiadają solidne przygotowanie, a rozmowy z artystami prowadzone są z szacunkiem i znajomością tematu. Nie zabrakło także ironii. Wielu użytkowników zwracało też uwagę, że to nie pierwsza sytuacja, gdy media nie oddają należytej rangi Konkursowi Chopinowskiemu - zdarza się nawet, że nazywany jest on "festiwalem", co w opinii komentatorów umniejsza jego prestiżowi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!