Marcin Rogacewicz od kilku tygodni regularnie pojawia się w mediach. Po występach w "Tańcu z Gwiazdami" i serii rozmów o życiu prywatnym u boku Agnieszki Kaczorowskiej aktor tym razem zagościł w programie Kuby Wojewódzkiego. W trakcie rozmowy gwiazdor ponownie wrócił do tematu swojego niecodziennego przedsięwzięcia - warzywniaka, który przez pewien czas stał się jego drugim domem.
Choć pomysł na własny sklep z warzywami i owocami mógł wydawać się chwilową fanaberią, Rogacewicz od początku traktował go jako miejsce z duszą. Sam zaprojektował przestrzeń, nawiązał relacje z dostawcami i zbudował lojalną społeczność klientów. Jak wspominał, ludzie wpadali do jego przestrzeni nie tylko po zakupy, ale też po rozmowę i chwilę normalności. - Ludzie przychodzili też porozmawiać, więc te dwa lata to był dla mnie bardzo dobry czas, to była taka prawdziwa społeczność, gdzie mogliśmy sobie pogadać i przy okazji ludzie robili zakupy - wyznał aktor. Jak się jednak okazało, ten rozdział życia Rogacewicza nie trwał długo, a o zamknięciu biznesu zadecydował przypadek. W sklepie pojawiła się tajemnicza kobieta, która - jak się później okazało - była przedstawicielką agencji aktorskiej. - No bo przyszła robota. Tam spotkałem klientkę, która mi wcisnęła wizytówkę agencji aktorskiej, w której jestem do dzisiaj i powiedziała: zadzwoń. Ja mówię, że chwilowo odpoczywam, a ona mówi, że oni nie szukają aktora, ty nie szukasz agencji, więc pewnie się dogadacie. Powiesiłem kartkę "zaraz wracam", miałem taki fartuch, odwiesiłem go, pamiętam, że wytarłem ręce cieknące kapustą, pojechałem na rozmowę... - wyznał gwiazdor w odcinku show, który został wyemitowany 7 października.
Jak zdradził Rogacewicz w tej samej rozmowie, do jego sklepu zaglądało sporo znajomych z branży - nie tylko z ciekawości, ale też po to, by wesprzeć go w nietypowym etapie życia. - Jezu, jakie ja miałem pyszne pomidory malinowe. Kuba, dlaczego ty do mnie nie przychodziłeś do warzywniaka? A wiesz, że branża przychodziła? Aktorki i aktorzy - stwierdził w pewnym momencie ukochany Kaczorowskiej, na co szybko otrzymał odpowiedź od gospodarza show. - Ale co, przychodzili z litości? Prosto z planu wracam i na plan jadę, a ty co tu robisz? Po ile ta kapusta? - dopytywał ironicznie Wojewódzki. Na reakcję aktora nie musiał długo czekać. - Potem się zastanawiałem, bo przez dwa miesiące nie było telefonu - wyznał wyraźnie rozbawiony Rogacewicz.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!