• Link został skopiowany

Prywatny szofer zawiózł Janachowską do cukierni. Wysiadła z auta wartego fortunę

Izabela Janachowska została zauważona na zakupach w jednej z warszawskich cukierni. Ślubnej ekspertce towarzyszył prywatny szofer.
Izabela Janachowska
Fot. Plotek Exclusive

Izabela Janachowska z pewnością nie może narzekać na brak zajęć. Od dekady zajmuje się organizacją ślubów, a przez długi czas spełniała się również jako prowadząca licznych programów telewizyjnych poświęconych tej tematyce. Oprócz tego prowadzi także salon sukien ślubnych i wieczorowych. Janachowska miała okazję ubierać m.in. Martę Nawrocką, o czym opowiadała w programie "Mówię wam". Mimo natłoku pracy ślubna ekspertka znajduje też czas na drobne przyjemności, jak np. szybkie zakupy w cukierni.

Zobacz wideo Janachowska zdradziła, jak imprezuje. "Stawiamy na sprawdzonych ludzi"

Izabela Janachowska w luksusowym samochodzie z szoferem 

Izabela Janachowska podjechała ostatnio pod jedną z warszawskich cukierni Rolls-Royce'em, prowadzonym przez prywatnego szofera. Cena samochodu, w zależności od rocznika, może wynosić nawet trzy miliony złotych. Na zdjęciach można było zobaczyć, że po chwili postoju wysiadła z auta, weszła do środka, a kilka minut później wróciła z eleganckim pakunkiem w dłoni. Ubrana w czarny garnitur prezentowała się niezwykle szykownie i od razu zwróciła uwagę przechodniów, którzy nie kryli zaciekawienia jej krótką wizytą. Zdjęcia z zakupów znajdziecie w naszej galerii. 

Izabela Janachowska nie czyta komentarzy na swój temat. "Podjęłam radykalną decyzję" 

Popularność niesie ze sobą przykre konsekwencje - nieustanne zainteresowanie mediów, brak prywatności i krytyka w sieci. Janachowska od lat działa w show-biznesie i doskonale wie, jak niszczące potrafią być negatywne komentarze wypisywane przez hejterów. - Kiedyś bardzo to przeżywałam. Wiem, że bycie osobą publiczną wiąże się z wystawianiem się na ocenę czy komentarze innych i nie mam z tym problemu. Boli mnie jednak bezmyślny hejt, nastawiony na zranienie osób, których on dotyczy. Przecież nikt na ulicy nie podszedłby do mnie i nie powiedział, patrząc mi w oczy, tego, co bezkarnie pisze w sieci pod pseudonimem. Jakiś czas temu podjęłam więc dość radykalną decyzję, by przestać czytać publikacje i komentarze na swój temat. Czasem oczywiście ciekawość wygrywa z rozumem, ale wtedy dość szybko przypominam sobie, czemu się na to zdecydowałam - mówiła Pomponikowi

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: