18 września media przekazały smutne wieści o śmierci Edyty Rynkowskiej. Ukochana Ryszarda Rynkowskiego miała 52 lata. Co ciekawe, kilka dni później do sieci trafiła dosyć zaskakująca informacja na temat jej imienia. W danych dostępnych w KRS kobieta figuruje jako Magdalena Edyta Rynkowska. "To chyba jest imię, którego używał mąż wobec żony. Tak mi się wydaje, bo ona miała na imię Magdalena" - wyjawiła Izabela Oliver z Prokuratury Okręgowej w Toruniu. 22 września odbyła się sekcja zwłok kobiety. Co wykazała?
Jak przekazał "Super Express", Edyta Rynkowska, żona Ryszarda Rynkowskiego, zmarła z przyczyn naturalnych. "Pani Rynkowska chorowała. Sekcja przeprowadzona w poniedziałek o 9 rano wykazała niewydolność oddechowo-krążeniową. Natomiast bezpośrednią przyczyną śmierci było pęknięcie żylaków przełyku" - przekazała tabloidowi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Edyta Rynkowska zmarła w mieszkaniu w Brodnicy, gdzie mieszkała wraz z mężem na czas remontu swojego domu. "W momencie znalezienia zwłok Edyty Rynkowskiej w mieszkaniu przebywał tylko Ryszard Rynkowski. Gdy przyjechała na miejsce wezwana policja i prokuratura, była z nim kobieta, prawdopodobnie dorosła córka Marta" - przekazał informator "Super Expressu".
52-latka była drugą żoną artysty. Wcześniej piosenkarz był związany z Hanną, która zmarła w 1996 roku po długiej chorobie. Młodszą o ponad dwadzieścia lat Edytę poznał po jednym z koncertów. Była jego ogromną fanką. "Podpisywałem, podpisywałem, a w pewnej chwili podniosłem wzrok i zobaczyłem przed sobą piękną dziewczynę z ogromnymi oczami. To było olśnienie" - wspominał w "Vivie!". W 2006 roku para wzięła ślub. W 2008 roku na świat przyszedł ich syn, który dostał imię po swoim ojcu.
Początkowo piosenkarz nie myślał, że zdecydują się na potomstwo. Wiedział jednak, że jego ukochana pragnie dziecka. "Podjęliśmy kilkanaście, kilkadziesiąt prób i nie było efektu. Pomyśleliśmy, że pewnie tak ma być, kupiliśmy sobie nawet drugiego pieska yorka. Ale pojechaliśmy do Lourdes, do znajomych i tam zanocowaliśmy. To był ten raz i następnego dnia Edycie kawa już tak nie smakowała jak wcześniej. Czy był to dar od Matki Boskiej? Dla nas tak, ale niech każdy myśli, co chce. Niewątpliwie Rysio począł się w Lourdes" - opowiadał "Vivie!".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!