Jak nieoficjalnie dowiedział się portal bydgoszcz.tvp.pl, zgłoszenie o nagłej śmierci 52-letniej kobiety wpłynęło do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego 18 września o godz. 15.30. "Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w Brodnicy, w jednym z mieszkań doszło do zgonu 52-letniej kobiety. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon, w związku z czym na miejsce przyjechał też prokurator. Pod nadzorem prokuratora policjanci przeprowadzali czynności. Ciało zostało zabezpieczone do sekcji" - czytamy na stronie portalu, który cytuje słowa młodszego aspiranta Pawła Dominiaka, oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy. Udział osób trzecich wykluczono. Lekarz, który pojawił się w Brodnicy, miał stwierdzić, że do śmierci doszło najprawdopodobniej z powodu choroby.
52-latka była drugą żoną artysty. Wcześniej piosenkarz był związany z Hanną, która zmarła w 1996 roku po długiej chorobie. Młodszą o ponad dwadzieścia lat Edytę poznał po jednym z koncertów. Była jego ogromną fanką. "Podpisywałem, podpisywałem, a w pewnej chwili podniosłem wzrok i zobaczyłem przed sobą piękną dziewczynę z ogromnymi oczami. To było olśnienie" - wspominał w "Vivie!". W 2006 roku para wzięła ślub. W 2008 roku na świat przyszedł ich syn, który dostał imię po swoim ojcu.
Nim się pobrali, mieli sporo wątpliwości co do swojej relacji. "Różnica wieku między nami wynosi 22 lata. (…) Pamiętam, jak umówiliśmy się na pierwszą randkę. Zapytałem, gdzie chciałaby pojechać. Ona, że do Krakowa. Dla mnie to była groza, bo Edyta wyglądała jak wspaniała dziewczyna. A obok niej szedł taki stary z brzuchem. Trzymaliśmy się z metr od siebie. Nie dlatego, że się jej wstydziłem, tylko że była taka atrakcyjna w stosunku do mnie. Modliłem się, żeby nikt ze znajomych nas nie zobaczył. I oczywiście, że zobaczył" - mówił w tej samej rozmowie z "Vivą!".
Po ślubie piosenkarz nie myślał, że zdecydują się na potomstwo. Widział jednak, że jego ukochana pragnie dziecka. "Podjęliśmy kilkanaście, kilkadziesiąt prób i nie było efektu. Pomyśleliśmy, że pewnie tak ma być, kupiliśmy sobie nawet drugiego pieska yorka. Ale pojechaliśmy do Lourdes, do znajomych i tam zanocowaliśmy. To był ten raz i następnego dnia Edycie kawa już tak nie smakowała jak wcześniej. Czy był to dar od Matki Boskiej? Dla nas tak, ale niech każdy myśli, co chce. Niewątpliwie Rysio począł się w Lourdes" - opowiadał magazynowi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!