Magda Gessler nie ukrywa, że ogromną wartością jest dla niej rodzina. Często umieszcza w sieci kadry z bliskimi, dodaje do tego ciepłe podpisy i podkreśla, jak wiele znaczą dla niej te chwile. Dziś prowadząca "Kuchennych rewolucji" jest szczęśliwą żoną Waldemara Kozerawskiego, mamą Lary i Tadeusza, a także babcią czterech wnuków. W jej rodzinie nie zabrakło prawdziwych dramatów, o których postanowiła opowiedzieć w ostatniej rozmowie.
Kreatorka smaku w związku z Volkhartem Müllerem doczekała się nie tylko Tadeusza Müllera, który również kocha kulinarny świat, ale i Anny, o której w mediach nie ma informacji. Córka Magdy Gessler zmarła zaledwie kilka tygodni po narodzinach, co bardzo odbiło się na restauratorce. To jednak nie koniec bolesnych doświadczeń w tamtym okresie. Jej ówczesny partner odszedł pięć lat po zawarciu małżeństwa. O tym dramacie Gessler opowiedziała w programie Marcina Millera "Mellina". - Za blisko śmierci byłam w bardzo wielu momentach mojego życia. Nikt nie wie, że jestem dwukrotną wdową i umarło mi moje pierwsze dziecko, miesiąc po porodzie. To wszystko stanowi taki czarny scenariusz, kiedy w zasadzie to nie powinno się w ogóle wydarzyć. Kiedy ta osoba, którą kochałam najbardziej w moim życiu, czyli mój pierwszy mąż, który był korespondentem "Der Spiegla" w Madrycie, był kolegą mojego ojca, odchodzi ode mnie w wieku 44 lat i zostawia mnie jako wdowę... - przekazała restauratorka.
To nie koniec bolesnych wyznań ze strony restauratorki. Dziś inaczej odczuwa smutek, co jest pokłosiem ciężkich przeżyć i refleksji po odejściu najbliższych. - Te doświadczenia wywołały we mnie tylko jedną reakcję - że trzeba żyć tu i teraz, czerpać każdą chwilę. Planowanie jest mi obce, bo tylu ludzi próbowało planować różne rzeczy i im się to nie udało, że wolę teraz mieć bardzo dobry czas, mówić o miłych rzeczach. Smutne rzeczy raczej mnie smucą, niż rozwijają - wyznała Gessler.