• Link został skopiowany

Remigiusz Mróz chodził do klasy z seryjnym mordercą. "Robił ohydne rzeczy"

Remigiusz Mróz wrócił w ostatnim wywiadzie do swojego dzieciństwa. Podzielił się wyznaniem z dreszczykiem. Autor bestsellerów wspomniał o czasach szkolnych. Jak się okazało, pisarz w młodości miał kontakt z przyszłym seryjnym mordercą.
Remigiusz Mróz
KAPiF.pl

Remigiusz Mróz w młodości poznał osobę, która siedzi w więzieniu za straszne zbrodnie. Został nawet nazwany "pierwszym transgranicznym seryjnym mordercą w Europie". Co więcej autor "Kasacji", "Chyłki" i "Testamentu" opowiedział o tym przypadku?

Zobacz wideo Mróz w szczerej rozmowie. Czego o nim nie wiecie?

Remigiusz Mróz wrócił do dzieciństwa. Trafił na niebezpieczną osobę

Pisarz udzielił wywiadu Natalii Szymańczyk. - Jak blisko zbrodni w swoim życiu się znalazłeś? - zapytała prowadząca. - Byłem dosyć blisko, nie mając o tym zielonego pojęcia - zaczął Remigiusz Mróz. Wyznał, że miał kontakt z tak zwanym półświatkiem, i to już w okresie szkolnym. W gimnazjum chodził do jednej klasy z prawdziwym przestępcą. - Ja byłem dosyć blisko, nie mając o tym zielonego pojęcia. Właściwie też nigdzie o tym nie mówiłem, a teraz mi to wyciągnęłaś z pamięci, bo chodziłem do klasy w gimnazjum z seryjnym zabójcą - powiedział autor bestsellerów. Wspomniany przestępca, zwany Dariuszem K., został skazany na dożywocie w Szwajcarii. Tę karę odbywa po dziś dzień. W dalszej części pisarz wspomniał o tym, jak zapamiętał groźnego kolegę. - Był tak trochę lekko dziwny. To znaczy był w permanentnym stanie ujarania. Dopiero jak byłem gdzieś pod koniec studiów, nagle zobaczyłem jego zdjęcie ze zablurowanymi oczami, myślę 'Jezus Maria, o co tu chodzi?'" - wyznał Mróz. - Robił ohydne rzeczy - podsumował pisarz, wspominając wywiad skazanego.

Remigiusz Mróz
Remigiusz MrózKAPiF.pl

Remigiusz Mróz potrafi napisać wiele książek. Zdradził swój patent

Przejdźmy teraz do świata kryminału, który przepełnia książki pisarza. Nie jest tajemnicą, że Mróz wydaje kolejne powieści w błyskawicznym tempie. - Właściwie to nie kwestia tempa, a wytrwałości (czyli zgrabnie określonego pracoholizmu). Piszę bowiem mniej więcej dziesięć godzin dziennie, przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Bez wyjątków, bez wymówek i bez czekania na nadejście mitycznej muzy - powiedział dla Gazety.pl. Zainspirował się przy tym twórcą znanym na całym świecie. - Nauczyłem się tego od Stephena Kinga, kiedy zaczynałem pisać - i tak mi zostało. W dodatku rzadko pojawiam się w mediach, bo wychodzę z założenia, że moja praca polega na siedzeniu przy klawiaturze i opowiadaniu historii, czasu więc mam sporo - przekazał Mróz.

Więcej o: