Remigiusz Mróz stworzył ogromne imperium książkowe, z którego czerpie niemałe dochody. Ma na koncie ponad 50 tytułów, do których należą między innymi cykl o Joannie Chyłce, komisarzu Forście czy Gerardzie Edlingu. Jakim cudem pisarz tworzy książki w tak zawrotnym tempie?
To nie tak, że za pisarza piszą jego pomocnicy. Od lat Mróz działa na pewnych zasadach, które sprawiają, że tworzy powieści bardzo szybko. - Właściwie to nie kwestia tempa, a wytrwałości (czyli zgrabnie określonego pracoholizmu). Piszę bowiem mniej więcej dziesięć godzin dziennie, przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Bez wyjątków, bez wymówek i bez czekania na nadejście mitycznej muzy - wyznał pisarz w rozmowie z Gazeta.pl. Okazuje się, że Mróz czerpie inspiracje od najlepszych w swoim fachu.
Nauczyłem się tego od Stephena Kinga, kiedy zaczynałem pisać – i tak mi zostało. W dodatku rzadko pojawiam się w mediach, bo wychodzę z założenia, że moja praca polega na siedzeniu przy klawiaturze i opowiadaniu historii – czasu więc mam sporo - oznajmił pisarz.
- Siedzę do późna, wstaję względnie wcześnie. Kawy ani innych pobudzaczy nie potrzebuję, bo napęd do działania daje mi fakt, że pisanie to moja pasja (a oprócz tego jestem beznadziejnym pracoholikiem). Zaczynam dzień od zaparzenia dwóch litrów zielonej herbaty (najczęściej gunpowdera lub genmaichy), które starczają mi na pierwszą turę pisania. Trwa do czternastej, kiedy to zamykam z hukiem laptopa i pędzę do nieodległego lasu, by przy mocnych dźwiękach rocka lub metalu wybiegać swoją dzienną normę i oczyścić umysł. Po tym krótkim resecie jem pizzę na pełnoziarnistym cieście lub sushi i jestem gotów do drugiej tury pisarskiej. Pracuję do dwudziestej trzeciej, po czym zasiadam wygodnie z książką, którą popełnił ktoś inny i się relaksuję - wyznał pisarz na swojej stronie. Po zdjęcia autora zapraszamy do galerii.