Tomasz Stockinger od dwóch lat jest singlem. Dlatego redaktorzy tygodnika "Rewia" zainteresowali się nowym zdjęciem odtwórcy roli doktora Lubicza z "Klanu". Chodzi o jego fotografię z premiery sztuki "Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów" z warszawskiego teatru Kamienica, na którym widać go z koleżanką z serialu. Mowa o wcielającą się w Heniutkę Kazuń - Małgorzatę Sadowską. I o ile nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, na jednym kadrze widać ich ciepłe przywitanie, które mogłoby wskazywać na ich zażyłość. Aktor zdążył natychmiast odnieść się do spekulacji, że łączy ich coś więcej. I ostudził entuzjazm periodyku. - Przypadkowo się spotkaliśmy i tak stanęliśmy - uciął krótko.
Tomasz Stockinger nigdy nie unika pytań o miłość. Swego czasu mówił, że chciałby, żeby jego serce zabiło jeszcze mocniej do kobiety. Zdaje sobie jednak sprawę, że przed siedemdziesiątką nie jest to jednak takie proste. - Nie ma ludzi, którzy nie chcieliby się zakochać, ale z tym jest u mnie coraz trudniej. Ja już nie jestem taki jak w 'Znachorze', tylko troszeczkę starszy i mam więcej wymagań. Raczej szukam miłosnej przyjaźni i porozumienia, niż nie wiadomo jakich atrakcji. (...) Tu się jeszcze wszystko może wydarzyć. Jak to mówią: 'krew nie woda, majtki nie pokrzywy!' - stwierdził kiedyś w "Fakcie" i chwalił się, że radzi sobie sam z prowadzeniem domu. - Dla człowieka, który ma dwie ręce i dwie nogi, nie powinno być problemem wrzucenie ubrania do pralki czy ugotowanie sobie czegoś. Współczuję ludziom, którzy tego nie potrafią. Tylko niekiedy mam pomoc, bo generalne porządki robi mi znajoma pani - dodał.
Z pierwszą żoną - Jolantą - o której nie mówił w mediach i nie chodził z nią na salony, Tomasz Stockinger rozwiódł się po dwudziestu latach małżeństwa. Para doczekała się syna Roberta, który od początku roku prowadzi "Pytanie na śniadanie". - Myślę, że moich rodziców można postawić za wzór innym parom, które się rozstały. Spędzamy razem wszystkie święta i urodziny, nadal tworzymy rodzinę. Jedyne co, to mama i tata mają podpisane papiery rozwodowe i nie żyją pod jednym dachem. Tylko tyle i aż tyle - tłumaczył syn pary na Plejadzie. W trakcie małżeństwa gwiazdor "Klanu" spotykał się z Ewą Kuklińską. W pewnym momencie przestała wierzyć, że przestanie być kochanką, a aktor odejdzie od żony. - Wiedziałam, jak wygląda jego sytuacja w domu. Zapewniał, że choć mieszka z żoną, faktycznie od lat nie byli już razem, a kryzys między nimi stale się pogłębiał. Ale był syn Robert, którego Tomek kochał nad życie. I to dla niego przeciągał tę małżeńską fikcję. Doskonale to rozumiałam - mówiła po latach w "Rewii".