Lech Sołuba urodził się w 1948 roku w Warszawie. 21 lat później został absolwentem Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w stolicy. Wówczas rozpoczął swoją karierę i zaliczył pierwszy debiut na scenie. Lech Sołuba występował w wielu produkcjach, takich jak: "Człowiek z żelaza", "Zakole" oraz "07 zgłoś się". Największą rozpoznawalność przyniosła mu jednak rola w "Misiu" Stanisława Barei. Lech Sołuba zagrał członka ekipy filmu "Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta". Niestety w mediach pojawiła się informacja o śmierci aktora.
Lech Sołuba zmarł 18 września w wieku 76 lat. Informację o śmierci aktora potwierdziła jego siostra, Monika Sołubianka. Kobieta udostępniła wpis, w którym wspomniano karierę zmarłego. "Smutna wiadomość. W wieku 76 lat zmarł aktor Lech Sołuba. W 1969 roku ukończył warszawską PWST. Występował w stołecznych teatrach: Polskim, Ochoty i Narodowym, wcielając się m.in. w role: Fifi w "Okapi", Józefa Maszejki w "W małym dworku" oraz tytułową w "Pięciu dniach Lemuela Guliwera". Zagrał w kilkunastu filmach" - czytamy w mediach społecznościowych. Przyczyna śmierci aktora nie została upubliczniona.
Pod postem udostępnionym przez Monikę Sołubiankę pojawiły się komentarze internautów. Nie kryli smutku. "Zawsze miły i serdeczny", "Współczuję. To był taki dobry człowiek", "Bardzo smutna wiadomość", "Los czasami jest okrutny", "Smutne", "Wyrazy współczucia", "Jakże smutno" - czytamy. Wspomniano także karierę Lecha Sołuby. "Jakoś najbardziej utkwiła mi w pamięci rola przyjaciela Marcina w filmie "Noce i dnie", "Byłem z nim na planie "Racławic", "Role zapadały w pamięć", "Niedawno oglądałem go w "Kobrze". Wcielił się w rolę milicjanta, który wstępuje do milicji, żeby się zemścić na koledze ojca" - wspominali internauci. ZOBACZ TEŻ: Nie żyje prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Wybitny seksuolog i psychiatra miał 80 lat