Dorota Gardias wielką wygraną (nudnego) "Tańca z gwiazdami"

Oglądaliście finał? Jeśli tak, to współczuję Wam tak samo jak sobie.
mat. pras.

Długo zastanawiałam się, co napisać na temat dziewiątego już finału " Tańca z gwiazdami ". Po takim czasie trudno czymkolwiek zaskoczyć, więc było dokładnie tak jak za każdym razem - finaliści tańczyli jak na turnieju, jurorzy dawali same 10, a Kasia Skrzynecka i Piotr Gąsowski byli nadal tak "zabawni" jak w każdym odcinku.

Schemat wyglądał tak: finałowe pary tańczyły dwa razy w pierwszej części programu. Po każdym pokazie następowało wychwalanie przez jury i ocena (patrz wyżej). Ciężko było nie usnąć. W połowie pokaz swoich umiejętności dały pozostałe pary, które kolejno odpadały w poprzednich odcinkach. Na sam koniec zaserwowano specjalny pokaz freestyle'u, czyli po prostu Kasprzykowski i Gardias zatańczyli po raz trzeci. Było ładnie - czyt. ładnie i nudno.

Z ciekawych rzeczy można wymienić tylko piersi Skrzyneckiej . Tym razem ktoś już naprawdę przesadził, bo wyglądały, jakby miały za chwilę eksplodować. Od zasypiania oderwało mnie również pojawienie się Weroniki Książkiewicz , która wbrew plotkom nie zatańczyła. Powiedziała jedynie, że "telewizja nie jest najlepszym miejscem do łamania zaleceń lekarzy" . I dobrze.

Decyzją głosów porsche i kryształowa kula trafiły w ręce Doroty Gardias , co zresztą pokryło się i z Waszymi głosami . Nie będę się więcej rozwodzić, bo nie ma nad czym. Jedynym plusem finału " Tzg " jest świadomość, że nie będzie trzeba już tego oglądać. Przynajmniej do następnej edycji... Blach!

Lubisz wiedzieć, co w trawie piszczy, chociaż nie zawsze masz czas siedzieć przed telewizorem lub przeglądać kolorową prasę? Newsletter Plotka co tydzień dostarczy Ci najlepsze materiały, najnowsze zdjęcia i plotki prosto na Twoją skrzynkę KLIKNIJ TUTAJ

Więcej o: