Wielki finał drugiej edycji "You Can Dance" miał rozpocząć się punktualnie o 21.30. TVN już od kilku dni reklamował odcinek tego formatu jako wielkie wydarzenie medialne. Widzom udało się nawet przez kilka minut zobaczyć Kingę Rusin i Maćka "Glebę" Florka. Pokazali się też finaliści "YCD".
Potem jednak było już tylko gorzej. Przez kilkanaście minut widzowie oglądali długie bloki reklamowe oraz o zgrozo archiwalne odcinki show. Trzeba przyznać, że TVN opanował do perfekcji autopromocję, której tego wieczoru dostali wszyscy w nadmiarze. Nic dziwnego, że z każdą minutą spadało napięcie i chęć oglądania finałowego odcinka.
Stacja dopiero po kilkudziesięciu minutach poinformowała widzów, że program został przełożony na jutro z powodów technicznych.
Być może to prawda. Ale trudno w to do końca uwierzyć, bo takiej obsuwy nie zaliczyło nawet TVP. Dla TVN-u, który uchodzi za najlepszą telewizję w Polsce, taka wpadka to prawdziwa kompromitacja . Co więcej przełożenie na czwartek emisji tak ważnego programu może budzić podejrzenia, że wszystko zostało ukartowane, żeby podbić spadającą na łeb oglądalność . A to tak naprawdę może tylko zaszkodzić "You Can Dance" i samej stacji, która tego wieczoru straciła naprawdę sporo w oczach całej Polski.
Tomasz Reich
Zobacz jeszcze:
Hanna Lis zaliczyła wpadkę w "Wiadomościach"! Wideo!
Finaliści "You Can Dance" zdradzają swoje sekrety. Wideo!
Kinga Rusin - ciocia dobra rada
Ty też możesz zarobić na tańcu