Krzysztof Miruć to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w świecie polskiego designu. Architekt zdobył serca widzów dzięki programom takim jak: "Zgłoś remont", "Weekendowa metamorfoza" czy "Domowe rewolucje". Okazuje się jednak, że mimo zawodowego kontaktu z luksusem na co dzień, sam żyje dość skromnie - w 40-metrowej kawalerce w Warszawie.
W rozmowie z "Faktem" Krzysztof Miruć przyznał, że 40-metrowa kawalerka w Warszawie, której jest właścicielem, to jednocześnie jego pierwsze mieszkanie. Podkreślił, że póki co nie ma potrzeby, by coś w tym zakresie zmieniać. - Mam 40 metrów w Warszawie. Dokładnie 39,9. To moje pierwsze mieszkanie i mieszkam w nim do dzisiaj - wyznał.
Choć metraż jest niewielki, architekt zdołał zaprojektować je tak, by było w pełni funkcjonalne. W jego mieszkaniu znalazło się miejsce na oddzielną sypialnię, część dzienną z dużą kanapą, garderobę oraz szafę gospodarczą, w której ukrył m.in. pralkę. - Kuchnia jest wielkości znaczka pocztowego. Ale są szafki, szuflady. Kuchnia jest funkcjonalna, tylko że ja praktycznie nie gotuję. Zapasy żywności? W lodówce. Gotuję bardzo, bardzo sporadycznie - przyznał Miruć. Najważniejszym elementem mieszkania pozostaje jednak kanapa. - Duża kanapa to mój azyl. Spędzam na niej każdą wolną chwilę w domu - podkreślił.
Co ciekawe, Miruć ma też drugą nieruchomość - znacznie bardziej przestronną i malowniczo położoną. To dawny dom letniskowy legendarnego piosenkarza Jerzego Połomskiego, który znajduje się około 30 kilometrów od Warszawy, w środku lasu. Architekt kupił go z myślą o weekendowych wypadach, ale szybko zakochał się w tym miejscu na tyle, że rozpoczął gruntowną metamorfozę. - Na początku był to taki nieduży remoncik, a potem on się po prostu rozrósł. Poczułem potencjał tego wnętrza. I to było chyba najfajniejsze, bo na początku miał być to tylko domek pod Warszawą, a dzisiaj ja mieszkam już w Połomce. Bo tak się nazywa ten dom - wytłumaczył. Wnętrza posiadłości zobaczcie tutaj: Miruć wytyka Polakom błędy, a jak sam się urządził? Jedna rzecz zaskakuje.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!