Do niedawna Filip Chajzer był kojarzony głównie ze współpracy ze stacją TVN, z którą rozstał się po dziesięciu latach współpracy. Obecnie dziennikarz znalazł zatrudnienie w Radiu Zet. Jest także wciąż aktywny w mediach społecznościowych. Na jednej z ostatniej relacji pochwalił się wizytą u mamy, której chciał pomóc w kuchni. Narobił przy tym niezłego bigosu.
Filip Chajzer poinformował na Instagramie, że chce pokazać, jak jego mama robi swoje popisowe danie. Niestety ostrożność zeszła chyba na drugi plan. Prezenter zapomniał o niej przy okazji krojenia ziemniaków i boleśnie się zranił. Chajzer uciął się do tego stopnia, że runął na podłogę i zwijał się z bólu. Nagranie oczywiście trafiło do sieci. Wkrótce ukazała się też relacja z całego zdarzenia. "To nie po to ja sobie palucha obciąłem, krojąc ziemniaka na talarki, żebyście nie zobaczyli, jak moja mama robi swoje popisowe danie mojego dzieciństwa. Ale obiecuję, z happy endem, acz wciąż bez palucha" - napisał Filip Chajzer. Wygląda jednak na to, że wszystko się dobrze skończyło, a mama show-mana pomogła mu uratować sytuację i zaopatrzyć ranę.
W ostatnich dniach głośno było o Chajzerze także w kontekście problemów z otwarciem lokalu gastronomicznego w Warszawie, które już wcześniej zapowiadał. Klucze do lokalu odebrał już w sierpniu, ale potem zaczęły się schody. "Jak wiecie doskonale, mam w planach otwarcie śniadaniowni i mocktail baru. Wynająłem lokal, zleciłem projekty, zapłaciłem kasę i niestety pod odbiciu się od kolejnej ściany proceduralnej wiem, że muszę zmienić lokalizację. (...) Głęboko wierzę w swój pomysł i dlatego tak mocno o niego walczę i myślę sobie, że jeśli będziecie ze mną w tej drodze to razem stworzymy miejsce, z którego będziemy dumni" - zwrócił się do swoich obserwatorów Filip Chajzer. W sieci pojawiły się relacje, że szumnie zapowiadana przez Chajzara śniadaniownia stoi pusta, a pracownicy okolicznych firm muszą zaopatrywać się w wyżywienie w pobliskich sklepach.